Zespół Roberta Lewandowskiego we wtorek wyeliminował Werder Brema.
Pierwszego gola dla BVB zdobył w 20. minucie Gonzalo Castro, a później na listę strzelców wpisali się Marco Reus (75.) i Ormianin Henrich Mchitarjan (83.).
Dortmundczycy powrócą na stołeczny Stadion Olimpijski za miesiąc, ponieważ właśnie tam odbędzie się 21 maja mecz finałowy. Borussia wystąpi w nim po raz trzeci z rzędu.
„Jestem bardzo zadowolony z tego, jak zagraliśmy. Wielkie, wielkie wyrazy uznania dla drużyny. Zwycięstwo było zasłużone” – powiedział trener Thomas Tuchel.
Jego odpowiednik w ekipie gospodarzy Pal Dardai przyznał, że jego podopieczni zostali zdeklasowani. „Dortmund jest dla nas za szybki. To topowa drużyna” – skwitował.
We wtorek Bayern pokonał w Monachium Werder Brema, a oba gole strzelił Thomas Mueller. Drugiego z nich z rzutu karnego, który – jak przyznali nawet przedstawiciele gospodarzy – nie powinien zostać podyktowany, ponieważ upadający Chilijczyk Arturo Vidal nie został nawet dotknięty przez obrońcę i „symulował”.
„To było bliskie faulu, ale to nie był faul” – ocenił Mueller.
„Nie ma co dyskutować, takich karnych nie powinno być. W takich meczach wynik jest jednak ważniejszy od jakości gry” – stwierdził z kolei prezes Bayernu Karl-Heinz Rummenigge.
Lewandowski, którego poprzednim klubem była właśnie Borussia Dortmund, rozegrał cały mecz. Z byłym klubem grał już sześciokrotnie i strzelił mu pięć bramek.
BVB zagra w finale po raz szósty, a z trofeum cieszyła się dotychczas trzy razy. Z kolei Bayern wygrał 17 z 21 decydujących meczów. (PAP)
mm/ sab/