Polscy piłkarze ręczni pokonali w Krakowie Francję 31:25 (15:12) w swoim trzecim występie w mistrzostwach Europy i zajęli pierwsze miejsce w końcowej tabeli grupy A. Już wcześniej zapewnili sobie awans do drugiej rundy grupowej turnieju.
Awans z grupy A do dalszych gier uzyskała też Francja (2. miejsce) i Macedonia (3. miejsce).
Polska pokonała obrońców tytułu 31:25, po jednym z najlepszych w jej wykonaniu meczów w historii. Bohaterów było wielu, ale nagrodę dla najlepszego gracza przyznano bramkarzowi Sławomirowi Szmalowi. Stawką meczu ze złotymi medalistami olimpijskimi, świata i Europy były punkty potrzebne bardzo w drugiej rundzie turnieju, mocno przybliżające do czołowej czwórki.
Polacy rozpoczęli znakomicie – kilka udanych parad zaprezentował Sławomir Szmal, a w ataku trzy potężne bomby Karola Bieleckiego i jedna Michała Jureckiego sprawiły, że gospodarze po pięciu minutach wygrywali 4:1. Rywale nadal byli kompletnie zaskoczeni takim obrotem sprawy, a biało-czerwoni grali jak w transie. Kiedy w 11. min Przemysław Krajewski i Krzysztof Lijewski w odstępie 12 sekund doprowadzili do prowadzenia 8:3 trener „Trójkolorowych” Claude Onesta poprosił o czas.
Po wznowieniu gry Lijewski podwyższył na 9:3. Francuzi nadal nie mogli się otrząsnąć. Szmal miał swój dzień i bronił nawet karne (Michael Guigou), a urozmaicona gra w ataku biało-czerwonych, spowodowały, że gospodarze w 20. min prowadzili 12:5. Do Bieleckiego z udanymi rzutami dołączył obrotowy Kamil Syprzak, a Krajewski efektownie kończył kontry.
W 23. min nadal gospodarze wygrywali różnicą siedmiu bramek – 14:7. Trudno było uwierzyć, że tak wysoko prowadzą z absolutnym faworytem Euro 2016. Wtedy jednak polska machina zacięła się i gole zdobywali tylko rywale. W sumie pięć z rzędu. Ostatecznie podopieczni trenera Michaela Bieglera prowadzili po 30 minutach 15:12.
Po zmianie stron Polakom udawało się utrzymywać dwu-, trzybramkową przewagę. Gdy Szmal ponownie zaczął odbijać piłki, przewaga wzrosła do 20:14 w 39. min. Gospodarzom sprzyjało szczęście i często w sukurs przychodziły im słupki i poprzeczka, które obijali rywale. Sześciobramkowe prowadzenie to spora zaliczka, ale nie w konfrontacji z obrońcami tytułu. W poprzednich meczach na tym turnieju, z Serbią i Macedonią, ostatni kwadrans należał do nich niepodzielnie. Teraz Francuzi przegrywali 18:23 i wiadomo było, że nie odpuszczą.
Zaczęli mozolnie odrabiać straty. Polacy nie ułatwiali im zadania, grali twardo w obronie, a ich bramkarz nadal dokonywał cudów zręczności. W 50. min znów wygrywali 25:19, ale w odpowiedzi Francuzi skrócili dystans o dwa trafienia. Cztery minuty później przewaga stopniała do 26:23. Teraz toczyła się gra gol za gol. Najwięcej problemów było z zatrzymaniem Guya Oliviera Nyokasa.
57. min. publiczność odśpiewała Mazurka Dąbrowskiego, na którego zakończenie Syprzak trafił na 29:25. Chwilę potem Lijewski dołożył kolejnego gola, Krajewski następnego, Szmal znakomicie bronił i stało się oczywiste, że tego meczu już Polacy nie przegrają. To oni w końcówce niepodzielnie panowali na boisku.
Po zakończeniu zawodników pożegnało gromkie „Dziękujemy!”. Dzięki zwycięstwu do rundy zasadniczej Polacy awansują z dorobkiem czterech punktów. (PAP)