Zwróciliście kiedyś uwagę na to, że w większości książek o Powstaniu Warszawskim, na pierwszym planie przedstawia się młodych chłopców i mężczyzn? Jeśli nie, koniecznie przeanalizujcie literaturę z tego tematu, a następnie… sięgnijcie po książkę „Dziewczyny z Powstania”, której autorką jest Anna Herbich. Ten zbiór 11 historii niezwykle odważnych kobiet, to pozycja literatury wojennej, której nie wypada nie znać.
Zazwyczaj są to zwykłe kobiety. Matki, żony, narzeczone. Wojna odebrała im wiele, ale nie zabrała odwagi i hartu ducha, których mógłby im pozazdrościć niejeden mężczyzna. Poznajcie te niesamowite kobiety!
Spis treści
Kobiety jak my
Czym różni się ich spojrzenie na powstanie od męskiego? Dla mężczyzn powstanie to głównie walka. Barykady, bomby, potyczki z Niemcami. Kobiece doświadczenia były inne. To troska o dzieci, o bliskich, o zdobycie jedzenia dla rodziny. To służba w powstańczych szpitalach, niesienie pomocy rannym, przekradanie się z meldunkami z dzielnicy do dzielnicy. A wreszcie sprawy czysto kobiece: higiena osobista, troska o to, aby nawet w najbardziej dramatycznych okolicznościach dobrze wyglądać.
Niełatwe w tym czasie było macierzyństwo. Jedna z bohaterek książki, Helena Wiśniewska, urodziła dziecko dokładnie w dniu wybuchu Powstania i natychmiast znalazła się w piwnicy, chroniąc maleństwo przed ostrzałem. Brud, smród, pył z burzonych budynków, głód, tragiczne warunki sanitarne. Została kompletnie sama, bo mąż ujrzawszy tylko syna musiał ruszać do walki. Helena musiała od tej pory radzić sobie sama, a nie było to proste. Jak możemy przeczytać na kartach książki, stosunek ludzi do niej i dziecka bardzo zmieniał. Na początku każdy wyrażał troskę, nawet dzielił się jedzeniem by później przejść w obojętność, aż do jawnej złości na płaczące z głodu niemowlę.
Trudna miłość
W czasie wojny kobiety zachowywały względność normalność. Mimo okupacji, strachu o bliskich, o najbliższą przyszłość, żyły i kochały tak jak my dzisiaj. Ale była to miłość trudna. Pełna lęku o ukochanego a nie raz przepełniona wszechogarniającym bólem straty. Tak było w przypadku Zofii Radeckiej, łączniki AK, która nigdy nie przestała opłakiwać narzeczonego, który zginął w powstaniu. Po wojnie chodziła na ekshumacje i szukała go wśród wydobytych z ziemi, rozkładających się, spalonych ciał. Nie został po nim nawet ślad. Jeszcze przez kilka lat na każdy dzwonek biegła z drżeniem serca do drzwi… Bo może jednak zdarzy się cud i wróci cały i zdrowy. Niestety. Życie nie było łaskawe dla tego uczucia.
Dzielne kobiety
Gdyby nie jedna z bohaterek tej książki, Lech i Jarosław Kaczyńscy nigdy by się nie urodzili! Halina Wołłowicz w czasie powstania dwukrotnie uratowała życie Rajmundowi „Irce” Kaczyńskiemu, ojcu Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Dwa dni przed kapitulacją Mokotowa została ciężko ranna. Powstańcy ewakuując się ze stolicy, nie mogli jej ze sobą zabrać. Została w piwnicy, czekając na przyjście Niemców. Ślady po kulach nosi do dziś. Jest też ciocią byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Halina Hołownia sama parokrotnie ociera się o śmierć. Kiedy wychyla się z zajmowanego przez powstańców budynku, by… wysuszyć umyte włosy, obok jej głowy przeleciał pocisk wystrzelony przez snajpera-gołębiarza.
Co jest w tych opowieściach najbardziej uderzające, to ta świadomość, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Są to historie, które napisało samo, niesamowicie ciężkie, życie. Los wszystkich bohaterek tej książki zależy od szczęścia. Od przypadku. Od tego, że Niemiec spojrzał akurat w inną stronę, że snajperowi-gołębiarzowi drgnął palec naciskający spust, że odłamek przeleciał pół metra dalej. Dzięki tym przypadkom przeżyły gehennę Powstania i mogą podzielić się swoimi opowieściami.
„Czy Twoje miasto jest bombardowane? Czy Twojemu mężowi grozi śmierć od nieprzyjacielskiej kuli? Czy Twoje dzieci głodują? Jeżeli nie, to nie masz powodu do narzekania. Wszystko inne jest bowiem błahostką.”
Bardzo polecamy sięgnięcie po książkę Anny Herbich „Dziewczyny z Powstania” – jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, jest to lektura obowiązkowa. Znacie inne historie równie dzielnych kobiet? A może w Waszej rodzinie krążą takie ciekawe opowieści? Podzielcie się koniecznie!