Materiały operacyjne policji zgromadzone podczas prowadzonych czynności przy tzw. aferze taśmowej są wnikliwie weryfikowane; sprawa wymaga czasu – poinformowało w czwartek MSWiA, odnosząc się do publikacji medialnych, dotyczących „podsłuchiwania dziennikarzy w kontekście afery taśmowej”.
W poniedziałek informowano, że komendant główny policji insp. Zbigniew Maj powołał grupę, która ma sprawdzić, czy funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych, czyli tzw. policji w policji, podsłuchiwali dziennikarzy. „Będziemy przede wszystkim przyglądali się pracy operacyjnej BSW, na ile zasadne było wykorzystywanie różnego rodzaju technik operacyjnych i czy nie doszło do podsłuchiwania dziennikarzy” – mówił wtedy PAP p.o. rzecznika komendanta głównego policji mł. insp. Marcin Szyndler.
W środę Radio Zet podało, że wyniki audytu przeprowadzonego w BSW miały wykazać, iż w KGP w 2014 r. działała „specgrupa do rozpracowania osób biorących udział w podsłuchiwaniu polityków w restauracji Sowa i Przyjaciele”. Z tych ustaleń ma wynikać, że policjanci podsłuchiwali dziennikarzy i prawników; w sumie inwigilowanych miało być prawie 80 osób. Według Radia Zet chodziło o to, by dowiedzieć się, kto stał za głównym podejrzanym w sprawie „afery taśmowej”, czyli Markiem Falentą. „W związku z publikacjami medialnymi, dotyczącymi podsłuchiwania dziennikarzy w kontekście afery taśmowej, MSWiA informuje, że trwają intensywne czynności specjalnej grupy powołanej przez Komendanta Głównego Policji. Wnikliwie weryfikowane są materiały operacyjne Policji zgromadzone podczas prowadzonych czynności przy tzw. aferze taśmowej” – poinformowało w czwartek w komunikacie MSWiA. Resort dodał, że „waga sprawy oraz ilość materiałów wymaga czasu w celu zachowania najwyższych standardów oraz należytej staranności”. W środę wiceminister SWiA Jarosław Zieliński powiedział PAP, że wyniki kontroli w BSW nie są jeszcze znane kierownictwu resortu. „Kiedy coś będziemy wiedzieli i uznamy, że jest coś istotnego do zakomunikowania opinii publicznej, to uczynimy” – zaznaczył.
Wcześniej Szyndler, mówiąc o prowadzonej weryfikacji materiałów, wskazywał, że „w szczególności sprawdzimy, na ile uprawnienia dotyczące stosowania technik operacyjnych przez BSW w zakresie podsłuchów były stosowane zgodnie z przepisami i czy nie doszło do nadużyć”. W poniedziałek minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak mówił, że „jeżeli potwierdzą się te fakty, jeżeli rzeczywiście byli inwigilowani dziennikarze, to by świadczyło o złamaniu prawa”. „Rozmawiałem z komendantem głównym policji i oczekuję wyjaśnień w tej sprawie” – dodawał szef MSWiA. Komendant główny ma też, jak zaznaczał, przygotować generalny audyt, co zastał w KGP. Miałby on być gotowy w styczniu.
W lutym 2015 r. „Gazeta Wyborcza” pisała, że tajna grupa utworzona latem 2014 r. badała, czy za „aferą podsłuchową” stoją byli szefowie ABW, SKW i BOR oraz urzędujący szef CBA. Według „GW” ówczesny szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz miał ich podejrzewać o spisek i nadzorować grupę, w której mieli być policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych KGP oraz oficerowie SKW. „GW” twierdzi, że m.in. wystąpili oni do sądu o zgodę na podsłuchy „numerów nieznanych”, tzw. NN – mimo że było im wiadomo, iż należą do generałów służb. Sienkiewicz zaprzeczył wtedy, jakoby wiedział o działaniu grupy w MSW. „Podane w artykule informacje dotyczące rzekomo mojej osoby są nieprawdziwe i stanowczo im zaprzeczam. Nie jest prawdą, abym powołał taką grupę albo ją nadzorował. Nie wiem również nic o jej utworzeniu i działalności” – mówił wówczas, odnosząc się do publikacji „GW”. W maju warszawska prokuratura okręgowa odmówiła podjęcia śledztwa w związku z publikacją „GW”. Prokuratura zwróciła się z pytaniami w tej sprawie do Komendy Głównej Policji i Służby Kontrwywiadu Wojskowego, BOR, ABW, Centralnego Biura Śledczego Policji oraz Prokuratury Generalnej, Naczelnej Prokuratury Wojskowej, Komendy Stołecznej Policji i resortu spraw wewnętrznych.
Prokuratura informowała, że ze zgromadzonego materiału dowodowego nie wynikało, aby został popełniony czyn, polegający na podejmowaniu czynności operacyjno-rozpoznawczych wobec szefa CBA, rzecznika Biura i byłych szefów trzech innych służb przez funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych KGP i SKW. (PAP)