Na karę dożywocia oraz dodatkowo na pozbawienie praw publicznych na okres 10 lat Sąd Okręgowy skazał we wtorek Rosjanina Samira S., oskarżonego o zabójstwo w Gdańsku w 2013 r. trzyosobowej rodziny, w tym 16-miesięcznego dziecka. Ofiary zostały zastrzelone.
Do zabójstwa 33-letniego Adama K., jego 30-letniej żony i ich jedynego dziecka – 16-miesięcznej córki Niny – doszło 13 marca 2013 r. wieczorem w mieszkaniu przy ul. Długiej, w centrum Gdańska. Ciała odkrył następnego dnia znajomy rodziny. Ustalono, że z mieszkania zniknęły cenne przedmioty, m.in. sprzęt elektroniczny i liczne militaria z czasów II wojny światowej, które kolekcjonował gospodarz.
Prokuratura oskarżyła o potrójne zabójstwo urodzonego w Baku 35-letniego Samira S. Zdaniem śledczych w efekcie gwałtownej kłótni S. wyjął pistolet i – strzelając dwukrotnie z bardzo bliskiej odległości w głowę – zabił Adama K. W identyczny sposób zginęła żona kolekcjonera, która przybiegła, usłyszawszy strzały. Według śledczych, następnie Samir S. zabił jednym strzałem w głowę dziewczynkę i miał to zrobić, bo dziecko krzyczało.
W opinii śledczych, po zabójstwie Rosjanin ukradł z mieszkania ofiar liczne militaria, m.in. granaty ćwiczebne, sztylet, nieśmiertelniki i inne elementy umundurowania oraz wyposażenia niemieckich żołnierzy z czasów II wojny światowej, zastawę stołową oraz sprzęt elektroniczny. Łączną wartość tych przedmiotów oceniono na ponad 65 tys. zł. Większość tych rzeczy policja znalazła w mieszkaniu S. po jego zatrzymaniu.
Rosjaninowi oprócz potrójnego zabójstwa i kradzieży zarzucono też nielegalne posiadanie broni – pistoletu Walther P22, który był narzędziem zbrodni.
Śledczy ustalili, że tuż po zabójstwie Samir S. wrócił autobusem do Elbląga, gdzie spalił ubranie i ukrył pistolet. Dwa dni później (dzień po ujawnieniu zbrodni) został zatrzymany. Na trop mężczyzny naprowadziły policję przede wszystkim połączenia telefoniczne: w dniu, w którym doszło do zabójstwa, Adam K. i Samir S. kilkakrotnie rozmawiali przez telefon i wymieniali sms-y.
W trakcie śledztwa Samir S. na kilka różnych sposobów próbował wyjaśnić, jak w jego mieszkaniu znalazły się przedmioty należące do ofiar zabójstwa. O tym, co – w opinii prokuratury, zdarzyło się w mieszkaniu małżeństwa K., miał powiedzieć nieoficjalnie policjantom, którzy prowadzili pierwsze czynności po zatrzymaniu. W sądzie nie przyznał się do potrójnego zabójstwa.
Samir S. był wcześniej karany. Kilka lat temu sąd w Kaliningradzie skazał go na 10 miesięcy pobytu w kolonii karnej za nielegalne posiadanie broni. Oskarżony przebywał w Polsce legalnie. Miał Kartę Polaka, bo jeden z jego dziadków był narodowości polskiej.(PAP)