W deklaracji, którą odczytał rzecznik sekretarza generalnego ONZ Stephane Dujarric, Ban Ki Mun oświadczył, że śledzi z bliska brazylijskie wydarzenia polityczne ostatnich godzin.
„Wierzę, że władze kraju będą dochowywały wierności procesom demokratycznym w Brazylii, stosując się do zasad państwa prawa i do konstytucji” – brzmiała deklaracja Ban Ki Muna.
Jest ona reakcją na doniesienia o niepokojąco emocjonalnych reakcjach Brazylijczyków na zawieszenie Dilmy Rousseff w obowiązkach prezydenta w związku z wszczętą wobec niej w Senacie procedurą impeachmentu. Zarzuty wobec Rousseff dotyczą ukrywania od 2014 roku prawdziwych danych o pogarszającym się stanie brazylijskiej gospodarki, która po okresie intensywnego rozwoju popadła w recesję.
Internet zalały miliony wpisów – w tym wiele skrajnie emocjonalnych, a nawet niecenzuralnych. Część ich autorów wyraża radość, a nawet entuzjazm z powodu wdrożenia procesu impeachmentu wobec Rousseff; z kolei obrońcy centrolewicowej prezydent oskarżają jej przeciwników o dokonanie „zamachu stanu” i zamieszczają niecenzuralne wpisy lub rysunki dotyczące Michela Temera, który tymczasowo przejął jej obowiązki.
Po maratońskiej, dwudziestogodzinnej sesji Senat postanowił w czwartek wdrożyć wobec Dilmy Rousseff procedurę impeachmentu i zawiesić ją w obowiązkach prezydenta na 180 dni. Przekazał jednocześnie tymczasowo urząd szefa państwa w ręce wiceprezydenta, liberała Temera.
Jeśli pani Rousseff zostanie uznana za winną przedstawiania od 2014 roku, pod koniec swej pierwszej kadencji, nieprawdziwych danych o stanie gospodarki, dotychczasowy wiceprezydent powiązany z brazylijskim kapitałem bankowym i agrarnym pozostanie na stanowisku szefa państwa do 1 stycznia 2019 roku. (PAP)
ik/ mc/