Takie rozstrzygnięcie można uznać za niespodziankę. Spurs był drugim najlepszym zespołem fazy zasadniczej, za Golden State Warriors, i wyglądało na to, że żadna z tych drużyn nie będzie miała na Zachodzie konkurencji. Koszykarze San Antonio utrzymali zresztą to przekonanie w pierwszym starciu z Thunder, wygranym pewnie 124:92. Później triumfowali jeszcze w trzecim meczu, ale ostatecznie musieli uznać wyższość rywali.
Bohaterem gospodarzy był w czwartek Kevin Durant, który zdobył 37 punktów.
„W pierwszym meczu po prostu nas zdeklasowali. W trzecim chyba nie wykorzystaliśmy przewagi i nie chcieliśmy, żeby to się powtórzyło. Świetnie szło nam na wyjazdach. Russell Westbrook zaprezentował się w poprzednim spotkaniu znakomicie i to chyba dało nam motywację na dzisiejszy mecz” – ocenił Durant.
Westbrook „dorzucił” 28 punktów i zaliczył 12 asyst, z kolei Steven Adams miał 15 pkt i 11 zbiórek. W drużynie Spurs najlepiej zaprezentował się Kawhi Leonard – 22 punkty. Tim Duncan, który być może zakończy karierę po tym sezonie, zdobył 19 w ciągu 34 minut na parkiecie. Na razie nie chciał jednoznacznie określić swoich planów.
„Zastanowię się nad tym, jak stąd wyjadę” – uciął.
O miejsce w wielkim finale NBA Thunder powalczą z faworyzowanymi Golden State Warriors.
„To będzie dobra zabawa. Cieszymy się, że mamy możliwość zagrać z nimi (w finale Konferencji Zachodniej – PAP). Niewiele zespołów dostaje taką szansę. Nie możemy się doczekać” – przyznał Durant.
W finale Konferencji Wschodniej zagrają Cleveland Cavaliers oraz zwycięzcy pary Miami Heat – Toronto Raptors. (PAP)
mm/ co/