Bikiniara zakończyła swój debiut. Zawody na FitFestivalu w Gdańsku przeszły do historii. Emocje powoli opadają. Czas na rachunek sumienia i przemyślenia, co dalej?
Zobacz również: Bikini Fitness – co to takiego?
Emocje opadły, umysł wraca do normy. Zmęczone treningami i dietą ciało wraca do siebie. Kilka dni odpoczynku i zwiększonej ilości spożywanych kalorii uzupełniają to co utracone. Siła i moc przybywa. Apetyt na więcej rośnie. Filmy i zdjęcia przejrzane, czas wyciągnąć wnioski, poprawić błędy.
Niektóre z nas traktowały te debiuty jako jednorazową „akcję”, jako sprawdzian swoich możliwości i chęć uwiecznienia swojej pracy nad ciałem. Kiedy pytano mnie czy wiążę z tym sportem przyszłość, odpowiadałam, że z siłowni nigdy nie zrezygnuję i tego się trzymam. Co do udziału w zawodach nie byłam pewna, chciałam przekonać się na własnej skórze czy podołam, czy to jest to co mnie kręci.
Mimo panicznego strachu przed wystąpieniami publicznymi dałam radę, wyszłam tam, zrobiłam to! Teraz już wiem, kocham scenę! Trzęsące się kolana i nogi jak z waty bardzo utrudniały mi pozowanie na scenie, mam nadzieję, że kolejnym razem będzie lepiej. Jeśli kolejny raz będę miała tak gorący doping jak w Gdańsku, uśmiech nie będzie schodził z mojej twarzy, a to bardzo ważne!
Kolejny start to Mistrzostwa Polski, świetne zawodniczki, gorące nazwiska. Mam za mały staż treningowy, by mieć ciało idealnie gotowe na scenę w 100%. Na nic się nie nastawiam, mam jeszcze czas. Na pewno będzie to dla mnie kolejna lekcja i doświadczenie, a stanąć na scenie z najlepszymi zawodniczkami w Polsce to dla mnie zaszczyt.
Dopadła mnie choroba, czekam aż przejdzie i ruszam z kopyta na siłownię. Nowy plan treningowy czeka, nowe perspektywy, kolejne marzenie do spełnienia!