W swoim nowym filmie Maciej Stuhr wciela się w muzyka jazzowego, który pod koniec lat 50. wraca z emigracji w Anglii. W pewnym sensie do roli w „Excentrykach” przygotowywał się osiem lat – tyle trwała jego edukacja muzyczna.
W szkole muzycznej Maciej Stuhr grał co prawda na fortepianie, a nie na puzonie, jak filmowy Fabian Apanowicz, ale bez tej szkoły trudno byłoby mu wykreować postać świetnego jazzmana.
Aktor musiał włożyć wiele pracy, by dobrze przygotować się do roli w „Excentrykach”. „Cała ekipa po zdjęciach szła do łóżek, a ja do pierwszej, drugiej ćwiczyłem grę na puzonie i dyrygowanie big-bandem. Ale była to też olbrzymia frajda! Zwłaszcza stanie naprzeciwko big-bandu. Nawet więcej niż frajda – spełnienie moich muzycznych marzeń. Do tego nauka tańca i śpiewu. Było, co robić!” – wspomina Stuhr.
Co interesujące, podczas zdjęć aktor bardzo często wspominał swojego dziadka. „On w tamtych czasach miał tyle lat, co Fabian, czyli tyle, ile ja teraz. Bardzo podobnie się ubierał, zresztą do końca życia, i był w podobny sposób powściągliwy” – przyznaje.
Film „Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy” wszedł do kin 15 stycznia. (PAP Life)