George R. R. Martin, twórca bestsellerowej sagi Pieśń Lodu i Ognia, postanowił się wreszcie wypowiedzieć na dręczący fanów temat – dlaczego tak często giną ważni bohaterowie jego powieści?
Ten problem dotyczy również tych, którzy oglądają tylko/także serial Gra o Tron, wyświetlany na HBO. Choć występują różnice pomiędzy nim a książkami, to jednak ból jest taki sam, kiedy widzi się śmierć ulubionej postaci.
Zobacz również: 10 rzeczy, które mogliście przeoczyć w najnowszym trailerze Gry o Tron!
Spis treści
Koniec śmierci w „Grze o Tron”?
Mieliśmy okazję doświadczyć sporo takich wydarzeń i za każdym razem fani byli zdruzgotani. Choć w serialu ostatnio nastąpiła miła odmiana, ponieważ zasztyletowany w piątym sezonie Jon Snow (uwaga spoiler!) został przywrócony do życia przez Lady Melisandre. Na pewno jednak nie możemy się spodziewać powstania nowego zwyczaju powracania zza grobu znanego choćby z Supernatural.
Co oznacza, że czeka nas większa ilość bolesnych i traumatycznych śmierci. Dlaczego tak to działa? Czemu George Martin jest tak bezlitosny wobec bohaterów? Pisarz postanowił wyjaśnić swoje powody.
George Martin wyjaśnia
„Uważam, że pisarz, nawet fantasy, musi przedstawiać prawdę, a prawdą jest – jak to mówimy w Grze o Tron – że wszyscy ludzie muszą umrzeć„, powiedział w wywiadzie dla Galaxy’s Edge. „Nie możesz pisać o wojnie i przemocy bez śmierci„.
Dodał także, że popularne historie o bohaterach, którzy przeżywają niesamowite przygody, ale nigdy nie giną, są po prostu nierealne. „To nie działa w ten sposób. Ruszają na bitwę, a ich przyjaciel ginie albo jest okrutnie okaleczony. Tracą nogę albo śmierć przychodzi do nich niespodziewanie„.
Realizm w literaturze
Martin opowiedział o swojej filozofii dotyczącej realistycznego pisania. Według niego sam fakt, że jest się uroczym dzieckiem albo przyjacielem głównego bohatera nie wystarcza, żeby żyć wiecznie. Przyznał jednak, że zawsze jest mu ciężko uśmiercać swoje postacie, ponieważ je uwielbia.
Zobacz również: George R.R. Martin ma pomysł na spin-off Gry o Tron!
„Staram się myśleć, że to nie ja ich zabijam. To inni bohaterowie ich zabijają. Zrzucam całą winę z siebie„, dodał.
Cóż, na pewno nie cierpi tak samo, jak fani jego książek. Jednak pocieszające jest, że nie czuje przy tym złośliwej satysfakcji. Jak przemawia do Was wyjaśnienie Martina?
(źródło: theguardian.com, time.com)