Jak podały źródła policyjne, mimo że otrzymali wyrok w zawieszeniu, wojskowi pozostaną w areszcie, dopóki nie zostaną rozpatrzone ich wnioski o azyl, które złożyli po przybycie do Grecji.
Premier tego kraju Aleksis Cipras zapowiedział, że ich wnioski będą rozpoznane z poszanowaniem norm prawa międzynarodowego i możliwie szybko.
Wojskowi – dwóch majorów, czterech kapitanów i dwóch sierżantów – w sobotę rano wylądowali na lotnisku w Aleksandrupoli (wschodnia Grecja). Przed sądem odpowiadali za nielegalne przekroczenie granicy, a także nieprzedstawienie greckim władzom lotniczym planu lotu. O karze za złamanie prawa lotniczego nie podano informacji.
Pierwszy stający przed sądem wojskowy powiedział, że w trakcie puczu brali oni udział w transporcie rannych do ich macierzystej jednostki w Stambule. Podczas drugiego lotu ich śmigłowiec został ostrzelany; jednocześnie zorientowali się, że w armii dochodzi do masowych aresztowań. Uznali, że ich życie jest zagrożone i postanowili uciec z kraju do Bułgarii, Rumunii albo Grecji. Wybrali Grecję.
Za nielegalne przekroczenie granicy wojskowym groziło do pięciu lat więzienia i wydalenie z Grecji, a za złamanie prawa lotniczego – sześć miesięcy więzienia.
Turcja zażądała wydania wojskowych, których nazwała „zdrajcami”.
Śmigłowiec został już zwrócony przez Grecję władzom tureckim. (PAP)
ulb/ kot/ mal/