Bardzo często spotykamy się z reklamami darmowych pożyczek. Są obecne w praktycznie wszystkich możliwych mediach. Przyzwyczailiśmy się jednak do faktu, że w dzisiejszych czasach nikt nie daje nic za darmo, a już szczególnie pieniędzy. Postanowiłem przyjrzeć się temu zjawisku bliżej. Czy takie pożyczki rzeczywiście są darmowe? Kto i jak na tym zarabia?
Wiele firm stosuje strategię promocyjną, polegającą na wprowadzeniu do oferty pierwszej pożyczki za darmo dla nowych klientów. W ostatnich latach powstało multum firm oferujących pożyczki online i tego typu promocje są elementem rywalizacji konkurencyjnej. Dla firmy taka pożyczka spełnia rolę marketingową – ma na celu przyciągnięcie nowych klientów, którzy może kiedyś zdecydują się na zaciągnięcie kolejnej pożyczki na normalnych warunkach (które nota bene już nie są specjalnie atrakcyjne pod względem kosztów pożyczki).
Czy promocyjne pożyczki są rzeczywiście darmowe?
Otóż tak, ale pod warunkiem, że zostaną spłacone w terminie i że nigdy wcześniej nie korzystaliśmy z usług danej firmy pożyczkowej. Wtedy oddajemy tyle, ile pożyczyliśmy. Jeżeli nie spłacimy takiej pożyczki w terminie, to poniesiemy spore koszty. To jest właśnie moment, w którym firma pożyczkowa zaczyna na nas zarabiać – to sporo.
Jakie firmy oferują taką pierwszą pożyczkę za darmo?
Jest ich dość sporo na rynku. Z tych popularniejszych mogę tu wskazać na pewno Vivus, Lendon, Extraportfel, Filarum, Ferratum Bank i Wonga (ta akurat jest za 10zł). Niestety jest jeszcze jeden haczyk. Niektóre marki należą do tych samych właścicieli. Np. Lendon i Extraportfel należą do jednej grupy. Przy czym czytając opinie o Extraportfel, czy Lendon w serwisie Antyhaczyk, trafimy na informację, że marki te działają oddzielnie i można skorzystać z promocyjnej pożyczki za darmo w obu. Jednak już w Ferratum Bank, który również posiada kilka marek (Ekspres Kasa, KasaTAK, Ofin) już nie ma takiej możliwości – bez względu na to, z której platformy zechcemy skorzystać, pierwsza darmowa pożyczka przysługuje nam tylko 1 raz, a kolejne udzielone nawet pod inną marką należącą do Ferratum, będą już płatne. Dlatego warto pamiętać gdzie się pożyczało pieniądze. Takich sytuacji nie ma jednak z pożyczką Vivusa, bo ta firma nie rozdrabnia się na pomniejsze marki i promuje jedną znaną markę Vivus.
W ten sposób można pożyczać drobne kwoty na krótki okres za darmo, za każdym razem w innej firmie i oddawać dokładnie tyle ile się pożyczyło – pod warunkiem, że jesteśmy skrupulatni w spłacaniu i wiemy, że na pewno oddamy pieniądze w terminie. Poza promocją pożyczki te są jednak bardzo drogie i nieopłacalne. Podobnie jak ratalne pożyczki pozabankowe. RRSO* sięga tam często 100 i więcej procent. Dla porównania internetowy kredyt w InBanku ma RRSO rzędu 11-12% (InBank to nowy bank, który na polski rynek „przywędrował” z Estonii). Dla podobnych symulacji pod względem okresu i kwot, które wykonałem w Getin Banku, kredyt internetowy iKredyt miał RRSO około 30%, a iGotówka w BGŻ BNP Paribas mniej więcej 20%. Także wśród tych internetowych kredytów gotówkowych najlepiej wypadł InBank. Przy czym InBank to całkiem nowy bank na rynku. Niewiele jest o nim opinii w Internecie i dopiero czas pokaże jaką pozycję zajmie.
*RRSO – Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania