„Rzeczpospolita” donosi, że na biurko Ministra Zdrowia trafił projekt przepisów zakazujących palenia papierosów w samochodzie, w obecności pasażera do 18. roku życia. To może oznaczać początek końca biernych palaczy.
Kodeks drogowy w kraju nad Wisłą zakazuje palenia papierosów w bardzo ograniczony sposób. Restrykcja tyczy się w praktyce tylko kierowców taksówek, autobusów, motocykli i motorowerów.
Choć według mnie, papieros rozprasza równie mocno jak telefon, kierowcy zwykłych osobówek mogą w Polsce bezkarnie palić za kierownicą. O ile w niektórych przypadkach nikomu tym bezpośrednio nie szkodzą, o tyle przewożąc dzieci, narażają je na bierne wdychanie szkodliwych substancji.
Spis treści
Dziecko – bierny palacz
Dzieci nie palą na własną rękę i z własnej woli. Niezwykle często są natomiast biernymi palaczami zmuszonymi do wdychania dymu papierosowego. To za sprawą rodziców, dziadków, przyjaciół rodziny albo po prostu – przypadkowych przechodniów w tłumie. Od najmłodszych lat ich zdrowie jest narażone na niebezpieczeństwo, jakim jest rak płuc lub inne choroby układu oddechowego. Wiedzieliście, że w Polsce na ekspozycję dymu papierosowego w miejscu zamieszkania, narażonych jest około 80% dzieciaków?
Ktoś dostrzegł, że pewien procent tego absurdu można wyeliminować przez modyfikację kodeksu drogowego.
Nowe przepisy
Pomysłodawcy nowych przepisów chcą rozszerzyć obowiązujący zakaz palenia papierosów na wszystkie samochody osobowe. Zakazowi ma podlegać nie tylko standardowy papieros, ale też jego elektroniczna alternatywa.
Gdyby przepisy weszły w życie, kierowcy nie mogliby palić wyrobów tytoniowych w samochodach, w obecności niepełnoletnich. Taki zakaz obowiązuje już m.in. we Włoszech, Francji, Wielkiej Brytanii, na Cyprze, w Australii, czy w wielu stanach USA i Kanady.
Dlaczego tylko w autach?!
Nie znoszę zapachu dymu papierosowego i szczerze współczuję tym, którzy ze względu na bliskich muszą z nim walczyć. Propozycja nowych przepisów bardzo mi się podoba, ale…
…ograniczenie palenia w samochodach to tylko namiastka problemu. Chciałbym, żeby żadne dziecko nie musiało wdychać dymu. Niestety nie mam żadnego pomysłu, jak taki efekt uzyskać.
Pozostaje cieszyć się, że, być może, ubędzie chociaż „popielniczek na kółkach”.