W ostatnim spotkaniu przed zimową przerwą piłkarze Wisły Kraków nie przerwali serii porażek. W piątek przegrali na swoim stadionie z Pogonią Szczecin 0:1 i był to już piąty kolejny mecz, w którym zeszli z boiska pokonani.
Krakowianie wyszli na murawę poważnie osłabieni, ale gdy na tablicy świetlnej widniał wynik 0:0, to próbowali przechylić losy spotkania na swoja korzyść. Czynili to jednak nieporadnie, a w 41. minucie stracili bramkę.
Wówczas Rafał Murawski wręcz ośmieszył wiślaków. Najpierw biegł z piłką kilkanaście metrów, a będąc 17 m przed bramką zagrał ją w pole karne, gdzie było kilku jego kolegów. Gdy źle ją odbił Gruzin Władimir Dwaliszwili wydawało się, że już jest po akcji. Tymczasem obrońcy nie przejęli jej, a dopadł jej Murawski i umieścił w siatce.
Wisła miała szczęście, że w jej bramce stał Radosław Cierzniak. Dzięki niemu w 54. i 64. minucie gola nie zdobyli szczecinianinie. W pierwszym przypadku golkiper był górą w pojedynku jeden na jeden z Marcinem Listkowskim, a 10 minut później instynktownie odbił piłkę nad poprzeczkę po główce Mateusza Matrasa.
Zirytowani poczynaniami swoich pupili fani „Białej Gwiazdy” w trakcie drugiej połowy skandowali „Więcej ambicji”. W końcówce spotkania krakowianie posiadali optyczną przewagę, ale nic z niej nie wynikło.
Krakowscy kibice chyba nie wierzą, że wiosną może odwrócić się karta. W 79. minucie zaczęli krzyczeć, że „do pierwszej ligi spadamy”. (PAP)