Od bycia pobitym na festynie przez zawistnych kiboli, po złamanie szczęki postronnej osobie podczas bójki o dziewczynę – tak na przestrzeni zaledwie kilku dni zmienił się odbiór historii bramkarza Puszczy Niepołomice Kewina Komara. Po drodze padła masa bezpodstawnych oskarżeń pod adresem Wisły Kraków i jej kibiców, których niestety nie da się już odwrócić. Czy da się jednak wyciągnąć z tego wszystkiego jakąś cenną lekcję?
Spis treści
Media wydały wyrok
Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie każdy z Was żywiołowo śledzi to, co dzieje się w krajowej piłce nożnej, dlatego pozwolę sobie na kilka zdań wstępu. Pod koniec sierpnia internet – za sprawą artykułu Szymona Jadczaka (kliknij tutaj i przeczytaj tekst) – żył głośną sprawą „pobicia” Kewina Komara, bramkarza Puszczy Niepołomice podczas festynu w Wiśniczu Małym.
Według relacji „poszkodowanego”, miał on zostać napadnięty przez pseudokibiców Wisły Kraków, którzy chcieli zemścić się za jego świetny występ przeciwko ich drużynie, przekreślając tym samym szansę Białej Gwiazdy na powrót do Ekstraklasy.
W wyniku awantury Komar (złamany palec) wraz z jednym z „napastników” (rozwalona szczęka) trafili do tego samego szpitala. Po drodze miało dojść jeszcze do zastraszania, zmiany zeznań i wizyty bandy kiboli z maczetami przed domem bramkarza.
Efekt domina i wpis, który zmienił wszystko
Publikacja Wirtualnej Polski wywołała prawdziwy efekt domina. Chociaż do zdarzenia miało dojść na festynie kilkadziesiąt kilometrów od Krakowa, w dodatku nie mającym nic wspólnego z samą Wisłą, po krakowskim klubie przejechał się każdy, kto tylko mógł: dziennikarze sportowi, youtuberzy czy też kibice innych drużyn, domagając się nawet absurdalnego wykluczenia zespołu z rozgrywek piłkarskich. Większość tweet’ów czy komentarzy nie nadaje się do cytowania…
Jakby tego było mało, o rzekomym pobiciu Komara pisały także media zagraniczne: BBC i hiszpańska Marca, a wyrazy wsparcia przekazał prezes PZPN Cezary Kulesza, oferując swoją pomoc zawodnikowi, który w tym roku już nie zagra.
Odbiór całej tej historii zaczął się zmieniać, gdy dokładniej przyjrzała się jej małopolska policja. Komunikat wystosowywany na podstawie wstępnego śledztwa sugeruje, że nie potwierdzają się doniesienia medialne, a cała sprawa nie miała podłoża kibicowskiego (kliknij tutaj i zobacz jego treść).
Coś tu śmierdzi? To w drogę!
W sprawie rzekomego pobicia Kewina Komara zgadzało się coraz mniej, dlatego też do Wiśnicza Małego wybrał się Kamil Warzocha z Weszło.TV. Dziennikarz dotarł do świadków tamtego zdarzenia, a ich zeznania zupełnie nie pokrywają się z opowiastkami bramkarza Puszczy Niepołomice. Dowodem na to niech będzie poniższy reportaż.
Z relacji świadków wynika, że Komar podbił się z byłym partnerem swojej dziewczyny, a ręki nie połamał sobie w obronie przed kibolami, a na szczęce… postronnego faceta, który nie chciał dopuścić do bójki!
Efekt? Podrutowana szczęka, osiem szwów, planowana operacja i picie przez słomkę. Sama historia o pobiciu przez kiboli została zaś wymyślona, aby klub nie rozwiązał kontraktu z bramkarzem z jego winy.
Reportaż Kamila Warzochy sprawił, że zrobiło się trochę niezręcznie. Niektórzy mieszający całe środowisko Wisły Kraków z błotem zaczęli pokrętne tłumaczenia, inni byli w stanie uderzyć się w pierś, a nawet wpłacić jakąś kwotę na Akademię Piłkarską Wisły Kraków, aby choć trochę zadośćuczynić za powielanie bzdur. Zarząd Białej Gwiazdy ogłosił zaś, że cała sprawa nie zostanie zamieciona pod dywan.
Kosztowne oskarżenia
Kilka dni temu doczekaliśmy się analizy medialnej wydarzeń z udziałem bramkarza Kewina Komara: ponad 1100 tytułów prasowych, 200 stacji radiowych i telewizyjnych oraz aktywnych serwisów internetowych, włączając w to również media zagraniczne.
https://twitter.com/WislaKrakowSA/status/1699404565517373756?s=20
Wszystkie szczegóły znajdziecie w raporcie z powyższego tweet’a. Jako przykład podam tylko, że na 487 publikacji na temat Kewina Komara, 165 stawiało klub oraz jej kibiców w niekorzystnym świetle. Nie brakowało mocnych fraz: chuligani, kibole z maczetami itp. Portale zagraniczne pisały o sprawie 74 razy, z czego aż 46 stawiały Wisłę Kraków w negatywnym świetle. Niewykluczone, że finał tej historii będzie miał miejsce w sądzie…
Ważmy słowa
Wisła Kraków od zmiany władz klubowych próbuje odbudować swój mocno nadszarpnięty wizerunek i gdy wydawało się, że wszystko wreszcie zmierza w dobrym kierunku, otrzymała cios, po którym znów podnosić się będzie miesiącami. Ale czy kogoś interesuje dziś prawda?
W przeszłości niejednokrotnie słyszeliśmy różne oskarżenia w przestrzeni publicznej pod adresem osób czy firm, a gdy okazywały się one nieprawdą, mało kto był już zainteresowany tym, aby dogrzebywać się sprostowania czy przeprosin. Sensacja sprzedaje się lepiej…
Nie wierzmy więc bezrefleksyjnie we wszystko, co podają nam media i wstrzymujmy się z oskarżeniami, gdy istnieje choć cień podejrzeń, że coś się nie trzyma kupy. Ponadto byłoby dobrze, gdyby dziennikarze sprawdzali informację przynajmniej w dwóch niezależnych ze sobą źródłach. Tego przecież uczyli na studiach, prawda?
Później dochodzi do sytuacji, w których słowa potrafią ranić bardziej niż pięści na festynie w Wiśniczu Małym…