Zdarzało się, że ludzie widząc moje tatuaże, rzucali tekstem: To z czasem wyblaknie! Jak będziesz starsza, to zaczniesz żałować! Po co ci to? Tatuaże robią sobie gangsterzy! Na co grzecznie odpowiadam, że to ciało jest moje, a tatuaże przestały być symbolem marynarzy i byłych więźniów już dawno temu.
Spis treści
Historia
Wiele osób jest zdania, że tatuowanie się i modyfikacje ciała są domeną skazańców, członków gangów, a także niepokornych dusz, które chcą „emanować” swoją wyjątkowością. Czy to prawda? Historia tatuażu pokazuje, że owszem, dawniej tatuaże odbierane były jako akt buntu przeciw społeczeństwu, ale był to jeden z wielu powodów ozdabiania ciała. Już w prehistorii ludzie znali i praktykowali tatuowanie się, na co dowodem są odnalezione we Francji, Skandynawii i Portugalii narzędzia, które mają co najmniej 12 000 lat! Najstarsze znane tatuaże należą do Ötzi, mumii zamarzniętej w lodzie w dolinie Otz w Alpach, które datowane jest na 3300 rok p.n.e. Na jego ciele dopatrzono się aż 61 tatuaży.
W swoich początkach tatuaż miał znaczenie rytualne, na które pozwolić mogli sobie tylko najwyżsi rangą wojownicy plemienni. Ozdabianie ciała tatuażem było szczególnie powszechne w kulturze polinezyjskiej, przy czym samoańskie słowo tatau po raz pierwszy zapisane zostało już w osiemnastym wieku.
Ciekawostki
# W Stanach Zjednoczonych znajduje się ponad 20 000 salonów tatuażu
# Ponad 70% wytatuowanych ma więcej niż jeden tatuaż
# Swoich tatuaży żałuje 17%
# Najczęściej jako błąd wymienia się tatuaż z imieniem „ówczesnego ukochanego”
# Aż 32% osób, które mają tatuaże, przyznaje, że jest uzależniona od atramentu
# U 72% dorosłych wydziaranych tatuaż znajduje się pod ubraniem
Po co?
To chyba najczęstsze pytanie (na równi z pytaniem o to, czy bolało). O ile wiemy, co kiedyś motywowało ludzi do robienia sobie tatuaży, o tyle dzisiaj motywy są zdecydowanie inne. Do popularyzacji tatuaży na pewno przyczynili się wspomnieni wcześniej wojownicy i marynarze. Dużo tatuaż zawdzięcza również pobudkom medycznym np. wytatuowanie sobie grupy krwi, bycia diabetykiem czy posiadania rozrusznika serca. Wydaje mi się, że ozdabianie ciała stało się czystym wyrazem autoekspresji, a także uwiecznieniem na sobie czegoś, co jest dla nas niesamowicie ważne i wyjątkowe. A skoro nawet Winston Churchill miał wytatuowaną kotwicę, to dlaczego nie?
Popularność
Tatuaże cieszą się niesłabnącą popularnością. Można nawet powiedzieć, że od pewnego czasu jest na nie jeszcze większe wzięcie. Dostępność, wyzwolenie, zachwyt i ogólny fejm to jedne z wielu powodów, przez które robimy sobie dziary. Wyrażenie swojego „ja” jest dla nas często ważniejsze, niż konwenanse i utarte schematy, że tatuaże robią sobie tylko najgorsze elementy społeczne. Dzisiaj tworzymy swoją tożsamość, a tatuaże idealnie ją podkreślają.
Sztuka
O ile zdarza nam się czasem spotkać z „Januszami tatuażu”, często możemy zobaczyć na ludzkiej skórze prawdziwe dzieła sztuki. Idąc do studia tatuażu, kierujemy się renomą miejsca, osiągnięciami artysty (kto teraz nie ma konta na Facebooku lub Instagramie?), który wyczaruje dla nas niepowtarzalny i unikatowy wzór. Dzisiejsze tatuaże nie są już tym, czym były kiedyś, dzisiaj są małymi dziełami sztuki, bo nawet zwykły napis może wyglądać zachwycająco, a na temat róży można zrobić tysiąc różnych wariacji.
Na temat tatuaży toczą się w sieci niezliczone boje. Czy jest on naprawdę dziełem sztuki? Jedno jest pewne, tatuaż przeżywa teraz swój renesans, co możemy zaobserwować nie tylko w internecie, ale przede wszystkim na przedramionach i kostkach mijanych nas na ulicy osób. Nie wszystkie mają na sobie przepiękne pejzaże czy portrety, ale większość z nich przykuwa wzrok i sprawia, że możemy się na chwilę zadumać „co autor miał na myśli”. A czym innym, jak nie gdybaniem nad dziełem jest właśnie sztuka?