Losowanie w Bukareszcie mogło być dla nas bardziej bolesne, jednak i tak nie mamy zbyt wielu powodów do optymizmu. Hiszpania, Szwecja i zwycięzca barażu ze ścieżki B (Bośnia i Hercegowina, Irlandia Północna, Słowacja lub Irlandia) – to rywale Biało-Czerwonych w Grupie E na przyszłorocznych Mistrzostwach Europy.
Zwycięstwem 3:2 nad Słowenią Reprezentacja Polski zakończyła kwalifikacje do Mistrzostw Europy 2020. I chociaż dostaliśmy się na ten turniej z pierwszego miejsca w grupie, trudno popadać w przesadną euforię. Patrząc na potencjał piłkarski drużyny i grupowych przeciwników, awans był naszym obowiązkiem, a styl gry Biało-Czerwonych w wielu meczach i tak pozostawiał wiele do życzenia.
Spis treści
Faworyt jest jeden
Po nerwowych oczekiwaniach wreszcie poznaliśmy rywali, z którymi zmierzymy się w przyszłorocznym turnieju. Fakty są takie: udało nam się uniknąć kilku potęg, jak np. Anglia i Portugalia, ale na widok Hiszpanii i Szwecji również trudno skakać z radości.
La Furia Roja to zdecydowany faworyt do wygrania nie tylko grupy E, ale i całego turnieju. Złote pokolenie Hiszpanów zwyciężyło przecież w Mistrzostwach Europy w latach 2008 i 2012, a w 2010 sięgnęło po triumf na Mistrzostwach Świata.
Pomimo że w hiszpańskiej drużynie brakuje już wielu głośnych nazwisk z tamtych lat, jak Xavi, Iniesta, Alonso czy Casillias, to Sergio Ramosa, Sergio Busquetsa czy Thiago Alcântary nie trzeba przedstawiać nawet tym kibicującym od święta.
Jeśli mam być szczery, bezbramkowy remis z Hiszpanią brałbym w ciemno. Nie dość, że gramy w Bilbao, to nie sądzę również, że Jerzy Brzęczek pokusi się na ofensywne ustawienie i wymianę ciosów. Na takie szaleństwo zdecydował się w 2010 roku Franciszek Smuda i skończyło się to wielkim laniem w rozmiarze 0:6.
Niewygodni Szwedzi i nieznany przeciwnik
Ostatni mecz w grupie, od którego może zależeć nasze być albo nie być w turnieju, zagramy ze Szwecją. Historia pokazuje, że jest to dla nas niezwykle niewygodny przeciwnik, z którym nie wygraliśmy od… 1991 roku.
Sporą niewiadomą wciąż pozostaje mecz inauguracyjny, do którego w zasadzie przygotować się nie sposób. UEFA przeprowadziła losowanie fazy grupowej na kilka miesięcy przed rozegraniem meczów barażowych, nad czym najlepiej spuścić zasłonę milczenia…
Dla naszej drużyny chyba najgorzej byłoby trafić na Irlandię, ponieważ pierwszy mecz zagramy w Dublinie. To oznaczałoby, że dwa z trzech spotkań grupowych rozgrywalibyśmy przed publicznością przeciwnika, a jak wszyscy wiemy, kibice to przecież dwunasty zawodnik.
Dyspozycja dnia
Wszystko wskazuje na to, że awans do dalszej fazy turnieju (awansują wszyscy zwycięzcy grup, wszystkie drużyny z drugich miejsc i cztery najlepsze drużyny z trzecich miejsc), zależy głównie od dyspozycji dnia naszej drużyny. Jesteśmy zespołem, który przy sprzyjających okolicznościach może wygrać z każdym, jak również z każdym przegrać.
Nadszedł dzień, na który czekali wszyscy masochiści. Rusza piłkarska Ekstraklasa!
W żadnym wypadku nie należę do grona hurraoptymistów. Wciąż gramy niemrawo, Jerzy Brzęczek jest trenerem mocno przeciętnym, a i doświadczenia z ostatnich lat pokazują, że zazwyczaj nie umiemy udźwignąć presji związanej z wielkim turniejem.
Po zakończeniu losowania mocno żałowałem jednak, że piłka nożna to nie polityka. Parafrazując nowego klasyka chciałoby się rzec: trzeba to anulować, bo przegramy…