Kraków to piękne miasto pełne uroczych uliczek, klimatycznych kawiarenek i wyjątkowej artystycznej atmosfery. Jeśli nigdy nie byliście w Krakowie, musicie jak najszybciej to zmienić – to miasto zasługuje na odwiedziny.
Natomiast jeśli byliście w Krakowie, na pewno jednym z punktów na Waszej turystycznej mapie była Bazylika Mariacka. Słusznie – wszak to piękny Kościół! Ale czy wpadł Wam w oko pewien tajemniczy przedmiot skrywający się przy wejściu do Kościoła?
Przedmiotem tym jest niewielka metalowa obręcz, która jest przymocowana do ściany Bazyliki. Wiele osób zastanawia się do czego służyła i dlaczego właściwie znalazła się przy samym Kościele. W tej chwili jest tylko rodzajem ozdoby, ale historia tego przedmiotu sięga średniowiecza. Wtedy osoby, które dopuściły się grzechu lub przestępstwa, karano lub skazywano na pokutę przez wystawienie na widok publiczny. Taki człowiek zostawał na jakiś czas zakuty w kunę – jak nazywano wówczas tę obręcz. Długość pokuty, czy kary był wyznaczana przez księdza spowiednika – nieraz było tylko godzin, dni, a czasem kara odbywała się cyklicznie. Wtedy delikwent musiał być zakuwany np. podczas większych świąt.
Kuna, która znajduje się przy Kościele Mariackim umiejscowiona jest bardzo nisko, ale nie zawsze tak było. W przeciągu lat płyta rynkowa znacznie podniosła swój poziom. Nie wszystkie kuny były montowane na takiej wysokości – wszystko bowiem zależało od kary zadanej grzesznikowi. Jedni musieli stać, inni klęczeć.
Kto zasługiwał na zakucie w kuny? Ci, którzy dopuścili się czynów niemoralnych lub świętokradztwa. Często również zwykli obywatele, którzy w ten sposób chcieli odpokutować za swoje grzechy.
Kuny przestano stosować w XVIII wieku – zniósł je Józef II. Jednak w niektórych częściach naszego kraju praktykę pokuty w taki sposób, stosowano aż do XIX wieku!
Dzisiaj kunę możemy zobaczyć przy bocznym wejściu do Kościoła Mariackiego.
Myślicie, że dzisiaj takie narzędzie kary znalazłoby swoje zastosowanie?