„Damy i wieśniaczki”, „Chłopaki do wzięcia” oraz „Świat według Kiepskich” – to programy, dla których 9% Polaków zasiada przed telewizorami. Nie z sympatii czy zamiłowania, lecz w celu czerpania beki. Wnioski? Jeśli taka ramówka się utrzyma, to przyszłość telewizji będzie zagrożona.
Na początku, jeśli nie jesteście na bieżąco z młodzieżowym slangiem, sprecyzujmy znaczenie beki. To nic innego jak ubaw. Oznacza rozbawienie danym tematem, ale często w pejoratywnym znaczeniu. Nie inaczej jest tym razem.
Spis treści
Rozrywka, wiedza, beka!
Analiza agencji mediowej Wavemaker dostarczyła ciekawych statystyk, które wskazują powody oglądania telewizji w Polsce. Według badania 59% ankietowanych ogląda ją dla rozrywki, 46% chce się czegoś dowiedzieć, a ok. 35% pragnie zabić nudę albo oderwać się od bieżących spraw. Wśród innych ujawnianych powodów wymieniano przyjemne spędzanie czasu z rodziną, chęć lepszego zrozumienia świata oraz poszukiwanie tematów do rozmów.
Powyższe wyniki wydają się wróżyć telewizji całkiem niezłą przyszłość. Skoro programy dostarczają zabawy i uczą, to czy mogą być jeszcze lepsze? Muszą, bo istnieje potrzeba zbalansowania żałosnego poziomu paraprogramów – to one w znacznej mierze pozwalają ankietowanym czerpać bekę.
Musicie tu wybaczyć neologizm, ale ciężko nazwać niektóre nowe twory telewizyjne inaczej. Nurt popularności programów z przedrostkiem para-, w tym paradokumentów, nabiera na sile. Treść, która jeszcze kilkanaście lat temu stanowiła wyłącznie zapychacz w ramówce, dzisiaj wypełnia większość przedpołudniowej emisji. Popołudniowej zresztą też.
Badanie agencji Wavemaker jako najczęściej oglądane dla beki programy wskazuje „Damy i wieśniaczki”, „Chłopaki do wzięcia”, „Świat według Kiepskich” oraz „Trudne Sprawy”. Pomijając serial o Ferdynandzie Kiepskim, który jest jednak tworzony w duchu komedii – wszystkie wymienione pozycje graniczą swoim poziomem z dnem. Treść ta śmieszy swoją głupotą i przyciąga przed telewizory właśnie głównie młodzież czerpiącą bekę. Taki cel w oglądaniu telewizji wyraża aż 9% ankietowanych. Są wśród nich przedstawiciele wszystkich grup wiekowych.
Zdecydowana większość z nich chce się po prostu pośmiać, poprawia sobie nimi humor albo odstresowuje się dzięki nim. Dalej robi się dość nieciekawie: 29% fanów bekowych programów ogląda je, zastanawiając się, czy padnie kolejny rekord ludzkiej głupoty. Dla 17% z nich antywartości ukazane w takich programach na przykładach ekstremalnych zachowań są dla nich (paradoksalnie) wartościujące. Czy to nie smutne?
Niskobudżetowe show
Kilka tygodni temu, natrafiłem w telewizji na odcinek jednego ze wspomnianych paradokumentów. Chociaż omijam takie seriale z daleka, wówczas dość mocno zainteresowałem się przedstawionym problemem. Gdybym miał wskazać mój cel oglądania tego programu, wybrałbym omówiony już pomiar ludzkiej głupoty.
Bohaterowie odcinka przez prawie godzinę zastanawiali się: „Dlaczego Marek śmierdzi?”.
Analizie tej skomplikowanej sytuacji towarzyszyła klimatyczna muzyka, rodzinne śledztwo, wątek romansu ucznia z nauczycielką oraz aspekt sabotażu emocjonalnego. Tak niesamowicie żałosnej fabuły jakiejkolwiek produkcji wideo nie widziałem dawno. Nie wiem jednocześnie, czy istnieje inne tak niskobudżetowe show, które utrzymałoby moją uwagę przed ekranem telewizora aż przez godzinę. Przydałoby się oczywiście, żeby tak oddziaływały produkcje informacyjne albo cokolwiek innego niosącego za sobą wartość merytoryczną. Nie tym razem.
(nie)poważna telewizja
Gdy telewizja pojawiła się na rynku mediowym, rozpoczęła się rewolucja. Umożliwiając zupełnie nowy sposób emisji programów newsowych albo reklam szybko zyskała uznanie i stała się jednym z najczęściej i najchętniej wybieranych środków przekazu masowego. Dzielnie rozpychała się i walczyła o uznanie z prasą i radiem, aż w końcu osiągnęła znaczny sukces. Na próżno przecież szukać dzisiaj gospodarstwa domowego, w którym nie ma telewizora. Fakt, zdarzają się wyjątki, ale wciąż łatwiej będzie znaleźć domostwo, w którym nie kupuje się np. gazet.
Telewizja jest popularna, ale pojawia się wiele czynników, które mogą zagrozić jej istnieniu i rozwojowi. Wspomnijmy tu o serwisach VOD, które w przeciwieństwie do telewizji nie wymagają od widzów żadnej dostępności oferując swoje treści 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu. Ci, którzy poznali już uroki wideo na życzenie, bardzo rzadko wracają do telewizji.
Głównym zagrożeniem dla telewizji są chyba jednak paraprogramy, które swoim poziomem zaniżają powszechną opinię na jej temat. Skoro co 10. Polak włącza telewizor głównie po to, żeby ponabijać się z prezentowanych tam treści, jest już dosyć źle.
Ktoś mógłby zauważyć, że przecież w internecie jest więcej głupich treści. Różnica jest zasadnicza: w internecie możemy łatwiej wybierać, co oglądamy, a telewizja niejako serwuje nam swoje własne propozycje. Co więcej, mam wrażenie, że telewizja oferowała kiedyś ciekawsze programy…
Badanie zjawiska oglądania telewizji dla beki Wavemaker zrealizował we współpracy z panelem Ariadna w kwietniu 2019 roku na ogólnopolskiej próbie N= 2165 dorosłych telewidzów z dostępem do internetu. Pomysłodawcą badania był Vadim Makarenko, wydawca Wyborcza.tech.