Chociaż w filmie chodzi o to, by jak najlepiej oddać wszystkie emocje, doznania i doświadczenia, które przeżywają główni bohaterzy, to jednak trzeba pamiętać, że w zawodzie aktora nie chodzi o to, by dosłownie przeżywać to samo – chodzi o to, by wszystko zagrać. Niestety, niektórym to nie wystarcza i zawsze znajdą się tacy, którzy z filmu wolą zrobić dokument – oto reżyserzy, którzy doprowadzają aktorów do rozpaczy.
Spis treści
1. Lars von Trier („Antychryst”, „Nimfomanka”, „Dogville”)
Ten pan lubi nazywać siebie „nazistą planu filmowego” i otwarcie przyznawał się do swoich licznych romansów z wieloma alkoholami. I chociaż aktorzy w jego filmach zazwyczaj zgarniają naprawdę wysokie oceny za grę i występ, to jednak wielu z nich zwyczajnie nie chce pracować ponownie z tym reżyserem. Na liście jego przewinień jest: odmawianie rozmowy z aktorem w inny sposób niż krzyczenie na niego lub zmuszenie aktorów, by oglądali rzeź osła, którego mieli potem… zjeść.
Zobacz również: Nowe seriale, które warto oglądać
2. Michael Bay („Transformers”, „Armageddon”, „Pearl Harbor”)
Chociaż w momencie, kiedy ktoś wymawia jego nazwisko, coś na świecie wybucha, to prócz eksplozji Bay kojarzony jest też z iście hitlerowskim zarządzaniem swoimi ekipami filmowymi – jak to określili sami aktorzy i jego pracownicy. Reżyser często ma zwyczaju krzykiem ganić aktorów za powtarzanie scen, a niektórzy – jak np. Sean Connery lub Bruce Willis – otwarcie nazywali Baya różnymi inwektywami i wspominali, że współpraca z nim to koszmar.
3. Michael Mann („Miami Vice”, „Zakładnik”, „Wrogowie Publiczni”)
Mann znany głównie z tego, że jego filmy zawsze się spóźniają i zawsze mają zbyt wysoki budżet, ze względu na fanatyczne przywiązanie Manna do najmniejszych szczegółów. A te objawia się podobno metodycznością i skrupulatnością graniczącą z fanatyzmem. Przekonał się tym Jamie Foxx, który wdał się z Mannem w tyle kłótni (Mann kazał mu grać w czasie huraganu, a strzelanina w której Foxx grał, miała prawdziwe kule wystrzeliwane z prawdziwych broni), że odszedł z produkcji „Miami Vice”. Depp nawet nie rozmawiał z reżyserem w czasie kręcenia „Wrogów Publicznych”.
4. David Fincher („Zaginiona Dziewczyna”, „House of Cards”, „Fight Club”)
Filmy Finchera przez wielu uważanych są za najlepsze na świecie. Reżyserowi raczej nie zdarzały się spadki formy i wszystkie jego produkcje były przynajmniej dobrej jakości. Okupione jest to jednak, jak się okazało, tyranią na planie filmowym. Morgan Freeman przyznał, że Fincher ma obsesyjną potrzebę powtarzania scen kilkaset razy, zaś Jake Gyllenhaal wspomina, jak reżyser zmanipulował aktora, by zrobił kilkadziesiąt ujęć pewnej sceny, którą potem za każdym razem na oczach Gyllenhaala usuwał. Robert Downey Jr. w czasie kręcenia filmu „Zodiak” wyznał, że czuł się bardziej jak w gułagu niż na planie filmowym.
5. Roman Polański („Pianista”, „Rzeź”, „Autor Widmo”, „Dziecko Rosemary”)
Nasz rodak zyskał niechlubną sławę w świecie aktorów wyrzucając telewizor Jacka Nicholsona przez okno i szarpiąc w nerwach Faye Dunaway tak mocno, że wyrwał jej garść włosów. Podobno kiedy aktorka spytała reżysera o jej motywację do grania w jego filmie, Polański miał w niewybrednych słowach odpowiedzieć, że wypłata aktorki jest jej najlepszą motywacją.
6. Stanley Kubrick („Lśnienie”, „Spartakus”)
Legenda kinematografii i przez wielu uważany za najlepszego reżysera wszechczasów, Stanley Kubrick był metodycznym perfekcjonistą z obsesją na punkcie kręcenia jak największej liczby scen. Znane są przypadki z planu filmowego „Spartakusa”, kiedy Kirk Douglas i Jean Simmons pracowali po 20 godzin dziennie, żeby Kubrick otrzymał zadowalającą ilość podejść i ujęć. Nicholson również przyznawał, że współpraca z reżyserem była skrajnie wyczerpująca i po dniu filmowania miał w zwyczaju wracać do domu i po prostu zasypiać ubranym na najbliższej sofie.
7. David O. Russel („American Hustle”, „Fighter”, „Poradnik Pozytywnego Myślenia”)
Niewielu reżyserów ma większą „złą sławę” ni David O. Russel. Chociaż potrafi dostarczyć widzom dobrych, oscarowych produkcji, to jednak ekipy filmowe mają z nim naprawdę nieprzyjemne wspomnienia. Amy Adams przyznała, że Russel wyżywał się na niej tak bardzo w czasie kręcenia „American Hustle”, że każdego dnia była na skraju załamania nerwowego, znany jest również przypadek, kiedy George Clooney praktycznie pobił się z Russelem na planie – potwierdza to również Christian Bale, który współpracował z reżyserem i musiał fizycznie zagrozić Russelowi, by ten odpuścił.
Zobacz również: Ranking alternatywnych filmów
Odpuściliśmy którymś z reżyserów? Jeśli tak, to dajcie znać w komentarzach – chętnie dowiemy się, kto jeszcze lubi terroryzować aktorów na planach!