Marilyn Monroe większości kojarzy się z pełnym makijażem, ułożoną fryzurą i eleganckimi kreacjami. Tymczasem w wieku 20 lat kobieta wręcz zachwycała swoją delikatnością i naturalnością. Przekonajcie się sami!
Zanim aktorka stała się sławna nazywała się Norma Jeane Dougherty. W 1946 roku ona i jej ówczesny partner Andre de Dienes wybrali się na wycieczkę na plażę w Malibu. Mężczyzna z zawodu był fotografem, więc postanowił zrobić ukochanej sesję. Dzięki niemu możemy zobaczyć ją w zupełnie innym wydaniu.

reddit.com

reddit.com

flickr.com
„Pewnego dnia, gdy byliśmy odpocząć na plaży między sesjami fotograficznymi, postanowiłem zrobić kilka nowych zdjęć emocji, które dostrzegłem na twarzy Marilyn. Poprosiłem ją, żeby reagowała instynktownie, nie dając sobie czasu na zastanowienie, na słowa: szczęście, niespodzianka, refleksja, wątpliwość, spokój, smutek, zadręczanie się… i śmierć.” – opowiedział jej dawny kochanek.

flickr.com

reddit.com

flickr.com
W szczególny sposób zareagowała na słowo „śmierć”. Zakryła swoją twarz kocem. Dla niej oznaczała ona po prostu koniec wszystkiego. Partner próbował ją przekonać: „Śmierć może być początkiem, nadzieją wiecznego światła.”. Jednak ona pokręciła głową i odpowiedziała stanowczo: „To właśnie jest dla mnie śmierć.”. Pokazała mu wtedy swoją smutną twarz, tępe spojrzenie i pobladłe usta. Tak wspominał to Andre de Dienes.

flickr.com

reddit.com

flickr.com
Jak podoba Wam się ta sesja? Podzielcie się z nami swoimi opiniami w komentarzach.
(źródło: boredpanda.com, vintag.es)