Elitarny oddział amerykańskich komandosów wylądował w Iraku, gdzie będzie uczestniczyć w operacjach wymierzonych w dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS) – informuje dziennik „Washington Post” powołując się na ministra obrony USA Asha Cartera.
Zdaniem szefa Pentagonu jest to element szerszej operacji, obejmującej także terytorium Syrii.
Amerykańskie oddziały specjalne, które są już w Iraku, mają podjąć bliską współpracę z siłami zbrojnymi tego kraju. Celem ich działań będą bojownicy i dowódcy IS – podkreślił Carter, na którego powołuje się „WP”. Amerykański minister poruszył tę kwestię w przemówieniu do żołnierzy w bazie 101. Dywizji Powietrznodesantowej. Około 500 wojskowych z tej jednostki ma za miesiąc wyjechać do Iraku i Kuwejtu, skąd również będą prowadzić działania przeciwko IS – dodaje „WP”.
Dziennik przypomina, że amerykańskie oddziały specjalne uczestniczą w Syrii w szkoleniu rebeliantów, którym udało się odbić w zeszłym miesiącu z rąk dżihadystów m.in. strategiczną tamę Tiszrin. „WP” ocenia, że było to „zwycięstwo, które pomoże wywrzeć dodatkową presję na IS w mieście ar-Rakka”, uznawanym za stolicę dżihadystów.
„Skoro nie mogę ujawnić szczegółów, to powiem tylko, że komandosi nawiązali już kontakt z nowymi jednostkami, które mają takie same cele, a także stworzyli nowe kanały komunikacji z lokalnymi i zmotywowanymi partnerami, a także wyznaczyli nowe cele do nalotów i ataków wszelkiego typu” – mówił Carter.
„WP” przypomina, że wiosną do Iraku wysłanych ma być 1300 żołnierzy ze 101. Dywizji Powietrznodesantowej. Ich zadaniem będzie szkolenie irackich sił, a także przygotowanie do ofensywy na Mosul na północny kraju. Carter zaznaczył jednak, że miasto będzie musiało być odbite przez jednostki wierne władzom w Bagdadzie. Nie wykluczył jednak amerykańskiego wsparcia w operacji. (PAP)