Rozstawiony z numerem drugim Brytyjczyk Andy Murray pokonał Bernarda Tomica (16.) 6:4, 6:4, 7:6 (7-4) w 1/8 finału turnieju Australian Open. Drugi z tenisistów był ostatnią nadzieją gospodarzy wielkoszlemowej imprezy w Melbourne na sukces w singlu.
Kolejnym rywalem Murraya będzie rozstawiony z numerem ósmym Hiszpan David Ferrer. Murray po raz siódmy z rzędu awansował do ćwierćfinału zawodów w Melbourne. Turniej ten nie jest jednak dla niego do końca szczęśliwy – cztery razy dotarł do finału i za każdym razem musiał uznać wyższość rywala.
Gospodarzom pozostaje kibicować urodzonej w Australii, ale od 2012 roku reprezentującej Wielką Brytanię Johannie Koncie, która w poniedziałek po raz pierwszy w karierze awansowała do najlepszej „ósemki” w Wielkim Szlemie. Zajmująca 47. miejsce w rankingu WTA tenisistka pokonała rozstawioną z „21” Rosjankę Jekaterinę Makarową 4:6, 6:4, 8:6. „Mentalnie, emocjonalnie, fizycznie… dałam dziś z siebie wszystko” – zapewniła wzruszona 24-letnia zawodniczka, która debiutuje w Melbourne. Jest ona pierwszą od 33 lat Brytyjką, której udało się dotrzeć do ćwierćfinału Australian Open. Poprzednio Wielka Brytania na tym etapie rywalizacji miała swoją reprezentację zarówno w kobiecym, jak i w męskim singlu w 1977 roku.
Powody do radości mają także Hiszpanie. Ferrer wygrał z Amerykaninem Johnem Isnerem (10.) 6:4, 6:4, 7:5 i po raz szósty awansował do ćwierćfinału pierwszej w sezonie odsłony Wielkiego Szlema (jego najlepszym wynikiem w tej imprezie jest półfinał, do którego dotarł dwukrotnie). „Grałem naprawdę dobrze. Wszystko returnowałem. A najważniejsze, że sprawiało mi to radość i dlatego właśnie wciąż gram” – zaznaczył 33-letni zawodnik. Podtrzymał on dobrą passę hiszpańskich zawodników. W ostatnich 10 edycjach Australian Open – włącznie z bieżącą – do ćwierćfinału docierał zawsze co najmniej jeden reprezentant tego kraju. (PAP)