Część internautów opacznie zrozumiała informacje dotyczące śmierci tzw. „piątego Beatlesa”. Pomylono zmarłego z autorem serii książek Gra o Tron. Pisarz dementuje plotki.
W związku z wczorajszymi doniesieniami o śmierci George Martina – przypomnijmy, że chodziło o producenta muzycznego grupy The Beatles – w sieci pojawiło się zatrzęsienie komentarzy spanikowanych fanów Gry o Tron.
„Wow! Nie mogę uwierzyć, że George RR Martin nie żyje. Gra o Tron była świetna…”
„Spoczywaj w pokoju George RR Martin twórco Gry o Tron”
„To takie smutne, że nigdy nie dokończy książki” – rozpisywali się na Twitterze wielbiciele pisarza.

tumblr.com
Wiele osób nieopatrznie pomyliło nazwisko „piątego Beatlesa” z autorem popularnej sagi. Chodziło bowiem o Georga Marinta, a nie Georga R.R. Martina. Plotka uruchomiła machinę, której nie dało się zatrzymać…
Skołowany dialogiem swoich fanów w sieci – George R.R. Martin – napisał oficjalne oświadczenie, że jest wciąż żyw i ma się całkiem dobrze… Wpis ojca Gry o Tron pod tytułem „Nie jestem martwy, jeszcze…” głosił:
„Mimo, iż dziwnie jest zdawać sobie sprawę, że tak wiele osób głęboko troszczy się o moje życie i śmierć muszę, idąc w ślady Marka Twaina, obstawać przy tym, iż pogłoski o mojej śmierci są mocno przesadzone…”

pinterest.com
Na usprawiedliwienie spanikowanych internautów można dodać, że pisarz uczulał wcześniej, że może nie zdążyć z napisaniem całej sagi i zdradził zakończenie historii ekipie filmowej Gry o Tron na wypadek gdyby… zmarł. Być może fani książki pomyśleli, że Martin obdarzony jest nie tylko talentem pisarskim, ale również proroczym?
(źródło: mashable.com, grrm.livejournal.com)