Możliwe, że nie raz zdarzyło Ci się pomyśleć: „Przecież nic takiego się dziś nie działo, czemu czuję tak ogromne zmęczenie?”. To właśnie przez straty energii mentalnej, która jest kluczowym paliwem dla mózgu. Jest ona również niezwykle łatwa do roztrwonienia. Jej utrata zwykle wiąże się z kiepskim ogólnym samopoczuciem, ale i zdziwieniem tym stanem. Zmęczenie często postrzegamy, jako coś bardzo fizycznego: ciężkość w kończynach, opadające powieki, czy nawet ból mięśni. Ciężko jednak ocenić straty w czymś tak ulotnym, jak energia mentalna. Znacznie prostsze jest oszacowanie, ile czasu nam coś zajmie lub jakich fizycznych materiałów będzie nam trzeba do wykonania zadania.
Brak energii i ogólne złe samopoczucie wcale nie musi też od razu oznaczać, że ktoś z Twoich współpracowników jest wampirem energetycznym (choć o tym też będzie słów kilka, więc czytaj dalej). Często to właśnie my sami ponosimy odpowiedzialność za straty w energii, jaką dysponujemy. Na szczęście, również od nas zależy czy uda się ten proces skutecznie zatrzymać. Aby to zrobić, trzeba wejść w rolę detektywa i dokładnie przeanalizować, co robimy w ciągu dnia. Nie wszystko bowiem sprzyja naszemu samopoczuciu. Są nawyki, które, choć mogą zdawać się niewinne, drenażują nas z zasobów.
Spis treści
Pozwól sobie na odpoczynek
Zastanów się, jak się czujesz, kiedy w końcu masz trochę wolnego czasu? Co wtedy robisz? Odpoczywasz i wietrzysz głowę z codziennych spraw, czy wręcz przeciwnie – intensywnie myślisz o obowiązkach, jakie na Ciebie czekają w domu, pracy lub szkole?
Okazuje się, że bardzo wielu z nas zwyczajnie nie potrafi odpoczywać. Według najnowszego raportu No FluffJobs aż 2 na 3 osoby nie wykorzystały wszystkich dni urlopowych, jakie przysługiwały im w 2023 roku. Do tego 72% ankietowanych odbiera służbowe telefony na urlopie, a 66% badanych przyznało, że w dni wolne zerka na firmowego maila. To bardzo dużo.
Jeśli więc jesteś w tej grupie, to nie dziw się, że nieustannie brak Ci energii. Po prostu tracisz ją na myślenie o pracy w czasie, który powinien służyć właśnie odpoczynkowi i nabraniu sił. Zerkając na służbowe sprawy podczas wolnego, od razu zaczynamy myśleć o tym, jak odpisać klientowi, jak rozwiązać dany problem albo czy to spotkanie jest naprawdę konieczne. Innymi słowy – jesteśmy mentalnie w pracy. Nie jest to jednak dziwne – obawa, że w życiu zawodowym robimy za mało towarzyszy wielu osobom. Pamiętaj jednak, że nie jesteś automatem, a nawet automaty muszą być raz na jakiś czas wyłączane, aby się nie zepsuły. Gdy pozwolisz sobie na odpoczynek od pracy i przestaniesz odbierać telefony po godzinach, szybko zauważysz poprawę samopoczucia.
Odpuść perfekcję
Czy zawsze dążysz do ideału, cokolwiek robisz, a potem i tak nie czujesz zadowolenia z wykonanej pracy? Bo przecież zawsze może być lepiej, prawda? Nawet, jak się dało z siebie 100%, to można było się postarać jeszcze bardziej i wykręcić tych procentów 150.
Jeśli powyższy akapit to dosłownie Twój sposób myślenia, to nic dziwnego, że ciągle się męczysz. Do wyścigu szczurów jesteśmy ustawiani od maleńkości, niekiedy, zanim jeszcze przekroczymy próg szkoły. „Czemu nie 5?”, „Dlaczego nie możesz zrobić tego tak ładnie, jak Zosia?”, „Jak masz się nie starać, to nie rób w ogóle!” – takie zdania zasłyszane w dzieciństwie niestety zostają z nami na długie lata i są świetną pożywką dla naszego wewnętrznego krytyka. To właśnie ten wewnętrzny głos przekonuje Cię, że nic nie potrafisz i zabrania cieszyć się z sukcesów. A te na pewno osiągasz, tylko ich nie dostrzegasz, uganiając się za niesprecyzowanym ideałem.
Ciągłe dążenie do perfekcji w rzeczywistości niszczy radość z tego, co robimy, sprzyja prokrastynacji, ponieważ idealny efekt wymaga idealnych warunków i wreszcie – zużywa Twoją energię. Każde zadanie rozwlekasz w nieskończoność, nieustannie sprawdzając, czy nie ma w nim błędu i wprowadzając poprawki, choć nikt tego nie wymaga. Jeśli chcesz z tym skończyć, przyjmij, że jesteś wystarczająco dobrą osobą, a rzeczy zrobione są o niebo lepsze od tych, które choć doskonałe, wciąż nie wyszły ze sfery planów.
Daj sobie pomóc
Istnieje limit zadań, który w ciągu dnia może wykonywać jedna osoba. U niektórych jest on większy, u innych mniejszy, ale ZAWSZE jest. Jeżeli bierzesz na siebie zbyt wiele obowiązków i deklarujesz się jako jedyna/y pamiętać o wszystkich ważnych sprawach, to również oczywiste, że Twoja energia stale jest na wyczerpaniu. To również wynik dążenia do perfekcji i strachu, że jeśli nie wykażemy się tytanicznym wysiłkiem, szybko okażemy się zbędni i stracimy szacunek innych osób. Zjawisko to nosi nazwę syndromu oszusta i zużywa mnóstwo naszych zasobów, w tym mentalnych.
Czasem warto przyznać się przed sobą samym, że zwyczajnie przydałaby się pomoc i o nią poprosić. To nic złego, bo jak już ustaliliśmy, nie jesteś robotem i nie musisz być też chodzącym ideałem. Nierzadko nawet mamy wokół siebie osoby, które z chęcią zaoferują swoje wsparcie, czy to w pracy, czy to w domowych obowiązkach. Nie bój się też, że coś wykonane innymi, niż Twoimi własnymi, rękoma, będzie nieidealne. Perfekcja to głównie paliwo dla Twojego wewnętrznego krytyka, a ten jest ostatnim, który Ci pomoże.
Przestań wierzyć w multitasking
To, że możesz robić dwie rzeczy naraz, nie znaczy, że to dobry pomysł. Wbrew korporacyjnemu mitowi, ludzie nie powinni multitaskować. Praktyka ta wcale nie zwiększa efektywności Twoich działań. Jest. wręcz przeciwnie – wykonywanie wielu czynności naraz stwarza więcej okazji do popełniania błędów i zwyczajnie męczy. Przenoszenie uwagi między różnymi zadaniami, kosztuje mózg dodatkową energię, ponieważ skupiając się co chwilę na czym innym, nasze ruchy tracą automatyczność i nie możemy wejść we flow – stan, który sprawia, że praca idzie płynnie i szybko.
Dlatego skup się na robieniu jednej rzeczy na raz, a przekonasz się, że codzienne obowiązki zaczną Ci iść znacznie sprawniej. Jeśli szybko się nudzisz, spróbuj pracować w niedługich odcinkach czasu i robić częste, ale krótkie przerwy.
Z daleka omijaj dramy
Wiesz, co jeszcze zużywa mentalną energię? Wikłanie się w cudze dramaty. I nie, nie chodzi o to, żeby nie wysłuchać bliskiej osoby, gdy ta przychodzi z kłopotem. Rzecz w tym, żeby nie dać się wciągać w złośliwości, plotki lub nadmierne narzekanie.
Dlaczego? Dlatego, że mózg ludzki jest bardzo kiepski w odróżnianiu prawdy od fikcji. Zwyczajnie nie ma pojęcia, że to, co przeżywa, nie dotyczy bezpośrednio Ciebie, tylko kogoś, kogo być może nawet nie znasz. Zatem stres i rozdrażnienie, które czujesz w związku z jakąś historią, idą na Twoje konto, choć nic złego Ci się nie dzieje. To trochę tak, jakby używać gaśnicy, gdy w pobliżu nie ma nawet małego płomyczka.
Nadmierne narzekanie nie tylko pogarsza nastrój. Zwiększa poziom odczuwanego stresu i programuje umysł na dostrzeganie głównie negatywnych zdarzeń. Niszczy również obszary mózgu odpowiedzialne za kontrolę emocji, inteligencję i zapamiętywanie. Niestety, jest ono, jak wirus. Jeśli ktoś w naszym otoczeniu uwielbia skarżyć się na wszystko, to i my będziemy bardziej do tego skłonni. Podobnie jest z treściami oglądanymi w Internecie – tam również użytkownicy kochają dzielić się przykrymi spostrzeżeniami.
Dlatego, jeśli chcesz mieć więcej witalności, przestań narzekać i słuchać cudzego narzekania. Ogranicz też czas spędzany na scrollowaniu sociali. Unikaj osób, które żyją tylko po to, by nakręcać afery w swoim otoczeniu. Otaczaj się za to pozytywnymi ludźmi i szukaj dobrych treści w internetowej przestrzeni. Szybko zauważysz, że świat jest piękniejszy, a Ty masz więcej chęci do życia.
Przyzwolenie na odpoczynek, większe skupienie i mniej afer to pierwsze kroki do mądrego zarządzania własną energią. Naucz się oszczędzać swoje siły życiowe, a skończą się Twoje problemy z wiecznym wyczerpaniem.