Reuters pisze, że wskutek podwójnego zamachu bombowego dokonanego przez zamachowców samobójców śmierć poniosło co najmniej sześciu żołnierzy, natomiast około 20 dżihadystów zostało zabitych w walce, która wywiązała się z siłami rządowymi po eksplozjach.
W środę rano zamachowcy wysadzili się w powietrze w samochodzie pułapce przy wjeździe do bazy, otwierając w ten sposób drogę drugiemu pojazdowi, który wjechał na teren wojskowy, gdzie eksplodował – poinformowało jemeńskie źródło wojskowe, cytowane przez AFP.
Po tych dwóch wybuchach ponad 20 bojowników zaatakowało żołnierzy na terenie bazy. Doszło do wymiany ognia, na miejsce zostały ściągnięte dodatkowe siły wojskowe – podały źródła we władzach bezpieczeństwa.
„Policja i wojsko przejęły już kontrolę nad bazą po wyparciu dżihadystów, których wielu zostało zabitych w starciach” – powiedział AFP generał Naser Sarie.
Pod koniec czerwca celem zamachów bombowych w dawnym bastionie Al-Kaidy w Jemenie, w Al-Mukalli nad Zatoką Adeńską, były posterunki wojskowe. W serii ataków samobójczych zginęło co najmniej 33 żołnierzy. Pod koniec maja w zamachach samobójczych w Adenie śmierć poniosło 45 rekrutów.
Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 roku, kiedy to społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Tylko południowa część kraju wraz z Adenem podlega rządowi uznawanemu przez wspólnotę międzynarodową i popieranemu przez Arabię Saudyjską. Jego władza jest jednak w znacznej mierze iluzoryczna, co wykorzystują aktywne na południu i częściowo wschodzie kraju dżihadystyczne Państwo Islamskie i Al-Kaida.
Sunnicka koalicja arabska zwalcza od marca 2015 roku wspieranych przez Iran szyickich rebeliantów Huti, kontrolujących Sanę oraz rozległe terytoria na północy i zachodzie kraju. Saudyjczycy chcą by władzę w kraju całkowicie przejął prezydent Abd ar-Rab Mansur Al-Hadi.
Według ONZ od marca ubiegłego roku zginęło w Jemenie ok. 6400 osób, z czego połowę stanowią cywile. (PAP)
cyk/ ap/