Kamiński, przedstawiając w środę w Sejmie informację z audytu w tych służbach za lata 2007-15, pytał opozycję, co powiedziałaby, gdyby obecnie robiły one to samo. Zapewnił, że dziś nikt nie będzie inwigilowany z powodu poglądów politycznych, czy treści napisanego artykułu, ponieważ jest wolność słowa i demokracja. Zaznaczył, że skierowano zawiadomienia do prokuratury w sprawach ujawnionych zaniechań i nadużyć oraz defraudacji środków z funduszu operacyjnego oraz nieuzasadnionego i nielegalnego wykonywania czynności operacyjnych.
„Zwrócę się do min. Kamińskiego z prośbą o przekazanie raportu w wersji pisemnej, łącznie z informacjami niejawnymi” – zapowiedział RPO Adam Bodnar na portalu społecznościowym.
Kamiński mówił, że po katastrofie smoleńskiej ABW nie podjęła żadnych działań operacyjnych, których celem byłoby ustalenie jej okoliczności i przyczyn; aktywność ograniczała się do wykonywania prostych czynności procesowych. Podał, że po 10 miesiącach ABW przekazała prokuraturze zdjęcia satelitarne z miejsca katastrofy, otrzymane dwa dni po niej od amerykańskich służb. ABW nie przekazała też swoich informacji o remoncie samolotu kilka miesięcy przed katastrofą – wymieniał minister.
Jak mówił, Agencja Wywiadu bez weryfikacji przekazało rosyjskiej Federalnej Służbie Bezpieczeństwa dane Rosjanina, który miesiąc po katastrofie zgłosił się naszej ambasady w Moskwie i deklarował przekazanie służbom informacji o możliwości przeprowadzenia zamachu w Smoleńsku. Podał, ze decyzję taką podjęli ówcześni zastępcy szefa AW Marek Stępień i Piotr Juszczak.
Służby koncentrowały działania na internautach niezadowolonych z wyjaśniania sprawy Smoleńska przez ówczesny rząd – mówił koordynator. Motywowano je rzekomym zagrożeniem terrorystycznym dla prezydenta Bronisława Komorowskiego, ale ABW nie posiadała żadnej informacji, że zamach taki ktokolwiek przygotowuje – stwierdził Kamiński. Dodał, że w tej sprawie inwigilowano m.in. środowisko obrońców krzyża na Krakowskim Przedmieściu, blogerów „Salonu 24” i członków „Strzelca”, a czynności osobiście zlecał i nadzorował ówczesny szef ABW Krzysztof Bondaryk.
Na polecenie Bondaryka funkcjonariusze ABW przygotowali specjalną prezentację multimedialną sporządzoną na podstawie materiałów filmowych, której celem było ukazanie zagrożenia płynącego ze środowiska obrońców krzyża – mówił Kamiński. „Według oświadczeń funkcjonariuszy ABW Krzysztof Bondaryk, przeglądając materiały filmowe, osobiście wskazywał do identyfikacji osoby określane przez niego mianem prowokatorów” – powiedział.
Prezentacja – jak dodał Kamiński – według słów b. szefa ABW miała być przygotowywana dla najważniejszych osób w państwie, ale nie została odnaleziona. ABW w środowisku obrońców krzyża posiadało tajnego współpracownika, który przekazywał informacje na temat przebiegu spotkań i tożsamości uczestników tego ruchu. Zbierano też informacje o kontaktach ks. Stanisława Małkowskiego z tym środowiskiem – mówił.
ABW działała też ponadstandardowo m.in. w sprawie marszu „Obudź się Polsko” i innych legalnych manifestacji ówczesnej opozycji i obrońców życia. W zainteresowaniu ABW były też uroczystości patriotyczne, np. Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych, czy poświęcone żołnierzom Narodowych Sił Zbrojnych. W archiwach ABW znaleziono listy z nazwiskami, adresami i numerami PESEL uczestników legalnych demonstracji – osób niepodejrzewanych o złamanie prawa. Odnalezione też meldunki tajnych współpracowników ABW, o treści rozmów prowadzonych w autokarach przewożących uczestników manifestacji.
Kamiński mówił też o inwigilacji członków byłego kierownictwa CBA i że mimo zapewnień o ściganiu korupcji Biuro zajmowało się marginalnymi sprawami, na niskim szczeblu osób publicznych. Dopiero przed wyborami w 2015 r. nasilono działania dotyczące polityków wyższej rangi – powiedział. Szef CBA nie wystąpił o stosowanie kontroli operacyjnej w sprawie, w której wysoki urzędnik resortu skarbu nieformalnie spotykał się z biznesmenem zainteresowanym zakupem spółki, którą potem nabył – wyliczał.
Niszczono też materiały z kontroli operacyjnej, mimo że funkcjonariusze Biura zapewniali, iż są tam przydatne materiały i wykonywano pozorne czynności w sprawie o korupcję wysokich urzędników państwa – przez pół roku weryfikowano sprawę, którą następnie zakończono z obawy o dekonspirację.
B. wiceszef CBA Maciej Klepacz wstrzymał około 20 raportów specjalnych dla rządu, m.in. w sprawie prywatyzacji PKP Energetyka, nieskuteczności nadzoru nad zakupem leków i o grupie Bumar – powiedział w Sejmie Kamiński. Klepacz miał też zmieniać ich treść, m.in. co do nielegalnych działań lobbingowych ludzi z rządu na rzecz Kulczyk Investments – ze zmiany wynikało, że to nie ministrowie lobbowali, a byli przedmiotem lobbingu – opisywał.
Kamiński poinformował też, że byłe szefostwo CBA tolerowało nadużywanie alkoholu przez funkcjonariuszy tej służby, w siedzibach Biura.
Kamiński podkreślił, że w sprawie tzw. afery taśmowej ABW nie dokonała żadnej analizy treści upublicznionych rozmów – ani w kontekście możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy publicznych, ani nawet możliwości ujawniania przez nich informacji niejawnych. Działania operacyjne, rewizje i działania śledcze nastawione były jednak wyłącznie na ściganie sprawców nagrań – zaznaczył.
Afera taśmowa była jednym z wielu pretekstów do inwigilowania byłego kierownictwa CBA, co było prowadzone niemal nieprzerwanie w latach 2009-15 przez CBA i ABW – powiedział. Stosowano podsłuch telefoniczny, billingowanie, lokalizację i analizowano siatkę połączeń, prowadzono obserwację spotkań dla ustalenia kontaktów, dokumentowano je na zdjęciach i nagrywano treść rozmów. Powiedział, że uzyskiwano też dane biograficzne o przeszłości zawodowej, przynależności do partii politycznej i sytuacji rodzinnej. Billingowano też telefony osób im najbliższych – żon, rodzeństwa i dorosłych dzieci, m.in. ABW podsłuchiwało telefon należący do żony b. wiceszefa CBA – wyliczał.
Dyrektor departamentu w CBA przekazywał funkcjonariuszom zajmującym się sprawą sugestie, że za nielegalnymi nagraniami stoją osoby związane z byłym kierownictwem CBA – powiedział. „Informacje te zostały przez funkcjonariuszy zweryfikowane i uznane za niewiarygodne. Jednocześnie uniemożliwiono jednemu z funkcjonariuszy ABW zweryfikowanie informacji, które prowadziły do wniosku, że za organizację nielegalnych nagrań i ich upublicznieniem odpowiadają osoby związane z jednym z polityków PO, walczącym o dobudowanie swojej pozycji politycznej” – powiedział Kamiński.
Minister – koordynator podał, że służby specjalne ściągały billingi połączeń telefonicznych dziennikarzy, miejsca logowania, analizowały połączenia i liczbę tych kontaktów. Zbierano też informacje o miejscach pobytu dziennikarzy, ich adresach i sytuacji rodzinnej, prowadzono bezpośrednią obserwację spotkań i fotografowano je.
Wobec siedmiu dziennikarzy sprawdzano wszystkie numery telefonów, jakimi się faktycznie posługiwali, a wobec dwóch prowadzono podsłuch telefoniczny – przy sprawie operacyjnej dotyczącej pracy Komisji Weryfikacyjnej WSI.
Podał, że największa akcja wobec dziennikarzy dotyczyła publikacji o tzw. aferze hazardowej. W latach 2009-10 działaniami objęto 30 dziennikarzy, głównie z dziennika „Rzeczpospolita”, a jej celem było nie tylko ujawnienie źródeł informacji, ale też rozpoznanie środowiska dziennikarzy śledczych – mówił Kamiński. W tej sprawie pobrano billingi i dane logowań telefonów z roku przed wybuchem tzw. afery hazardowej. Planowano też prowokację polegającą na kontrolowanym przekazaniu dziennikarzom niejawnych informacji.
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów w środę po południu zamieściła na Twitterze listę dziennikarzy, wobec których służby specjalne wykonywały czynności operacyjno-rozpoznawcze w latach 2007 – 2015. W przypadku ABW lista liczy 38 dziennikarzy, znaleźli się na niej: Grażyna Frey, Piotr Gabryel, Anita Gargas, Cezary Gmyz, Piotr Gociek, Piotr Gursztyn, Jerzy Jachowicz, Jarosław Jakimczyk, Piotr Jakucki, Igor Janke, Jarosław Kałucki, Patrycja Kotecka, Michał Karnowski, Sylwester Latkowski, Michał Lisiecki, Karol Manys, Michał Majewski, Robert Mazurek, Piotr Nisztor, Eliza Olczyk, Leszek Pietrzak, Paweł Reszka, Marcin Rybak, Piotr Skwieciński, Aneta Stabryła, Mariusz Staniszewski, Jarosław Stróżyk, Wojciech Sumliński, Michał Szułdrzyński, Anna Tokarska, Maciej Walaszczyk, Łukasz Warzecha, Bartosz Węglarczyk, Marcin Wojciechowski, Wojciech Wybranowski, Piotr Zaremba, Grażyna Zawadka i Edyta Żyła.
Na liście dziennikarzy zamieszczonej przez KPRM, wobec których czynności wykonywało CBA, znalazło się 6 osób: Arkadiusz Gołębiowski, Cezary Gmyz, Paweł Miter, Piotr Nisztor, Marcin Rybak i Marek Szyperski. (PAP)
pru/ ago/ sta/ itm/