Po zaciętym meczu na Old Trafford „Lisy” przywiozły z Manchesteru tylko punkt, ale wciąż mogą liczyć też na potknięcie goniącego ich Tottenhamu. Klub z północnego Londynu nie ma już przestrzeni na żadną pomyłkę – zgubienie punktów w jakimkolwiek z pozostałych trzech meczów – przeciwko Chelsea (w poniedziałek), Southampton i Newcastle – zagwarantuje tytuł drużynie z East Midlands.
https://www.youtube.com/watch?v=LUd-GsDWxXc
Mimo to kibice „Lisów” nieśmiało liczyli w niedzielę na to, że będą mogli rozpocząć świętowanie już teraz. Napotkany pod stadionem Adam, urodzony w Sudanie, a od siedmiu lat mieszkający w Leicester, podkreślał w rozmowie, że klub integruje wszystkie społeczności. „Co tydzień spotykam się z przyjaciółmi w naszym lokalnym klubie, gdzie szykujemy sobie afrykańskie potrawy i razem oglądamy mecze” – opowiadał przejęty w białoniebieskiej peruce i jaskrawoniebieskich trampkach. „Leicester City pozwala nam czuć się częścią tej samej społeczności ze wszystkimi mieszkańcami miasta” – tłumaczył.
To ma znaczenie. Leicester to jedno z najbardziej zróżnicowanych etnicznie miast Wielkiej Brytanii; w 2011 roku ogłoszone pierwszym miastem, w którym biali Brytyjczycy stanowią mniejszość. 34 proc. mieszkańców nie urodziło się nawet w Wielkiej Brytanii. „To nie będzie miało znaczenia – wszyscy będziemy świętować na ulicach razem” – przekonywał.
W Leicester mieszka też spora polska społeczność, szacowana na ok. 10 tys. osób. To częściowo dzieci polskich żołnierzy, którzy po drugiej wojnie światowej wraz z polskim rządem na uchodźstwie osiedlili się na Wyspach Brytyjskich, ale głównie sporo osób z najnowszej fali migracji po wejściu Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku.
Sam Tom Hanks podczas wywiadu wyznaję, że na początku sezonu obstawił 100 funtów na zwycięstwo Leicester:
Po pierwszym kwadransie gry wydawało się jednak, że nie będzie powodów do świętowania. Kiedy Anthony Martial już w ósmej minucie wyprowadził United na prowadzenie, w pubie zapadła chwilowa cisza dezorientacji. Kilka minut później desperacka interwencja Kaspera Schmeichela – syna legendarnego bramkarza „Czerwonych Diabłów”, Petera – uratowała „Lisy” przed stratą drugiej bramki, przypominając kibicom o ich obowiązku wspierania drużyny niezależnie od wyniku.
Powody do radości pojawiły się szybko: ledwie kilka minut później, po zamieszaniu w polu karnym, wyrównał Wes Morgan, na nowo rozniecając nadzieje kibiców, że mistrzostwo trafi do Leicester jeszcze w niedzielę.
„Wiele osób z zewnątrz w ogóle nie kojarzy Leicester – nie wie, gdzie to jest, i myśli, że to absolutny koniec świata. Może tak – ale to nasz koniec świata. Od czasu ponownego pogrzebu [znalezionego pod miejskim parkingiem] króla Ryszarda III uwierzyliśmy, że to miasto też może zwracać na siebie uwagę, też może być wyjątkowe. Zawsze byliśmy dumni z naszego miasta, ale to dało nam realne powody, aby być dumnymi. Co zabawne, właśnie od pogrzebu Ryszarda nasza drużyna zaczęła wygrywać” – śmiał się Hubbard.
Ostatecznie w niedzielę zabrakło odrobiny szczęścia, choć „Lisy” miały okazje strzeleckie i mogły sięgnąć po trzy punkty. „Trudno: chyba tak naprawdę niewiele osób liczyło na zwycięstwo już dzisiaj. Ostatni raz wygraliśmy na Old Trafford w 1998 roku” – tłumaczył dziennikarz.
To nie zmienia faktu, że mistrzostwo może trafić do Leicester jeszcze w długi weekend. Jeśli w poniedziałkowych derbach Londynu Chelsea urwie jakiekolwiek punkty drugiemu w tabeli Tottenhamowi, Leicester City zostanie automatycznie najlepszą drużyną Anglii.
„Coś czuję, że jutro wszyscy znów pojawią się w pubach w niebieskich koszulkach, niespodziewanie tym razem kibicując Chelsea” – uśmiechał się Hubbard.
Kilka minut później kibice wyszli z pubu krzycząc głośno: „Come on Chelsea!” [„Naprzód Chelsea!”]. Co do tego, że koniec końców puchar Premier League trafi właśnie tutaj, wątpliwości nie miał prawie nikt.
„Trudno, chowamy piwo na jutro. Jeszcze się przyda” – zapewniał barman z „O’Neill’s”.