W poniedziałek w lidze NBA 36. zwycięstwo w obecnym sezonie odnieśli koszykarze Golden State Warriors. Obrońcy tytułu tym razem we własnej hali pokonali Miami Heat 111:103. Najlepszy w zwycięskiej ekipie był Stephen Curry, zdobywca 31 punktów.
Wygrana „Wojownikom” nie przyszła łatwo. Po trzech kwartach gospodarze prowadzili zaledwie trzema punktami. Problemy ze skutecznością mieli praktycznie wszyscy ich podstawowi zawodnicy. Ostatnią część gry zaczęli jednak rezerwowi i to właśnie oni praktycznie rozstrzygnęli losy meczu. Po czterech minutach czwartej kwarty przewaga Warriors wzrosła do jedenastu punktów. „To dla nas duży bonus. Weszli na parkiet i po prostu przejęli kontrolę nad meczem” – komplementował kolegów Curry.
„Moi gracze grali twardo i naprawdę stworzyli sobie szansę na zwycięstwo. Jednak Warriors to drużyna, która wykorzysta twój każdy, nawet najmniejszy błąd” – powiedział trener Heat Eric Spoelstra. W jego zespole najlepszy był Dwyane Wade – 20 pkt.
Warriors przegrali w tym sezonie tylko dwa mecze i są na dobrej drodze do poprawienia rekordu Chicago Bulls. „Byki”, z legendarnym Michaelem Jordanem w składzie, rozgrywki 1995/96 zakończyły z bilansem 72-10.
Łatwe zwycięstwo odnieśli zajmujący drugie miejsce w Konferencji Zachodniej koszykarze San Antonio Spurs (33-6). „Ostrogi” pokonały na wyjeździe Brooklyn Nets 106:79. Gości do triumfu poprowadził LaMarcus Aldridge – 25 pkt i 11 zbiórek. Nowojorczycy doznali dziesiątej porażki z rzędu na własnym parkiecie.
Minionej nocy grała także drużyna Marcina Gortata. Washington Wizards pokonali na wyjeździe Chicago Bulls 114:100. „Czarodzieje” z bilansem 17-19 zajmują 11. miejsce w Konferencji Wschodniej. Polski środkowy z powodu kontuzji kolana całe spotkanie obejrzał z ławki rezerwowych. (PAP)