Francja: Antonin Rouzier, Earvin Ngapeth, Nicolas Marechal, Pierre Pujol, Kevin Le Roux, Nicolas Le Goff i Jenia Grebennikov (libero) oraz Julien Lyneel.
Włochy: Ivan Zaytsev, Osmany Juantorena, Emanuele Birarelli, Simone Giannelli, Matteo Piano, Filippo Lanza i Massimo Colaci (libero) oraz Oleg Antonov, Luca Vettori, Enrico Cester.
Francuzi to ubiegłoroczni triumfatorzy Ligi Światowej i choć w tym sezonie celem są igrzyska olimpijskie, wyraźnie było widać, że zależy im na powtórzeniu tego sukcesu. W sobotę rozegrali długi i bardzo wyrównany pojedynek z Brazylią. Wydawało się, że te dwie godziny dłuższego odpoczynku dla Włochów mogą mieć znaczenie.
Tak się jednak nie stało. „Trójkolorowi” wyszli skoncentrowani, pewni siebie, a pierwszy set był najbardziej wyrównany. Praktycznie do stanu 23:23 trwała wymiana ciosów. Raz po jednej, raz po drugiej stronie. Zespół Italii popełnił zbyt wiele błędów – aż dziewięć niewymuszonych, a w wyraźnie słabszej dyspozycji był też Kubańczyk z włoskim paszportem Osmany Juantorena. Ekipa Laurenta Tillie wygrała pierwszą partię 25:23 po dwóch znakomitych akcjach Earvina Ngapetha.
W drugim secie zadecydowała lepsza dyspozycja w ataku. To właśnie ten element szwankował we włoskiej drużynie. Świetne obrony francuskich siatkarzy pozwoliły wyjść na prowadzenie 22:20. Był to decydujący moment. Później „Trójkolorowi” z łatwością kończyli akcje i zwyciężyli 25:21.
Trzecia partia była dla Francuzów najłatwiejsza; od początku narzucili swój styl, a Włosi wyglądali na zrezygnowanych i ulegli 20:25. (PAP)
mar/ kali/