Marcin Gortat zdobył 13 punktów i miał 11 zbiórek, a jego Washington Wizards po dramatycznym meczu koszykarskiej ligi NBA pokonali w sobotę na wyjeździe Houston Rockets 123:122. Polak uzyskał 23. double-double w sezonie.
https://www.youtube.com/watch?v=LAz3FjfUfUk
Po trzech kolejnych przegranych w lidze „Czarodzieje” nieoczekiwanie odnieśli zwycięstwo nad wyżej notowanym rywalem, rewanżując się za porażkę z 9 grudnia na własnym parkiecie (103:109). Na wyjazdach mają w tym sezonie lepszy bilans (11-9) niż we własnej hali (10-15).
Mecz w hali Toyota Center w Houston był bardzo zacięty i emocjonujący. Prowadzenie zmieniało się 14 razy, 16-krotnie tablica pokazywała remis, a różnica punktowa nigdy nie przekroczyła sześciu.
Losy zwycięstwa ważyły się do ostatnich sekund. Gospodarze mieli jeszcze szansę na 8,7 s przed końcem spotkania, gdy zebrali piłkę po nieudanym ataku na kosz lidera Wizards Johna Walla.
Po czasie wziętym przez trenera piłkę otrzymał znakomicie spisujący się w tym spotkaniu gwiazdor „Rakiet” i jeden z najlepszych strzelców ligi James Harden. W poprzednim meczu tych drużyn najskuteczniejszy brodacz ligi zdobył 42 punkty. Teraz miał ich już 40, siódmy raz w sezonie osiągając tę barierę, ale piłka po jego najważniejszej akcji nie wpadła do kosza, a dobitka Josha Smitha też była niecelna.
Wizards mogli się cieszyć ze zwycięstwa. 123 punkty zdobyte w sobotę to ich rekord w bieżących rozgrywkach.
Gortat rozegrał kolejne bardzo dobre spotkanie. Przebywał na parkiecie 27 minut i był najlepiej zbierającym meczu. Oddał tylko cztery rzuty z gry, najmniej w całym sezonie, ale wszystkie trafił, dodając pięć celnych z siedmiu wolnych. Miał sześć zbiórek w obronie i pięć w ataku, dwie asysty, przechwyt, dwa bloki, dwie straty i trzy faule.
W ważnych momentach decydującej czwartej kwarty, gdy drużyna musiała odrabiać straty, uzyskał osiem punktów. Z kolei już w połowie pierwszej kwarty miał na koncie sześć zbiórek. Do przerwy grał tylko 11 minut, gdyż szybko złapał trzy faule.
Aż ośmiu graczy zespołu Wizards, tego dnia bardzo zdeterminowanego, ambitnego i walecznego, zdobyło co najmniej 10 punktów. Najwięcej rozgrywający John Wall, który uzyskał 25. w sezonie double-double – 19 i 13 asyst (także osiem zbiórek). 17 pkt dodał rezerwowy Ramon Sessions (z czego 12 w trzeciej kwarcie, po której „Czarodzieje” prowadzili 90:88), a Jared Dudley – 15.
Gospodarzom nie pomogła znakomita gra Hardena, który do 40 punktów (m.in. 6/9 za trzy i 10/10 z wolnych) dodał 11 asyst, siedem zbiórek i cztery przechwyty. Ich sytuację pogorszyło zejście z boiska w czwartej kwarcie po drugim faulu technicznym środkowego Dwighta Howarda, który do tego momentu miał 20 pkt i siedem zbiórek (z tego samego powodu i także na 8.08 przed końcem opuścił parkiet Brazylijczyk Nene z Wizards). Trzecim strzelcem „Rakiet” był Trevor Ariza – 17, poprzednio grający w ekipie z Waszyngtonu.
Wizards są zespołem najgorzej broniącym w lidze rzuty za trzy punkty. Do sobotniego spotkania pozwalali rywalom trafiać z dystansu ze skutecznością 38,4 procent. W sobotę było pod tym względem jeszcze gorzej – Rockets trafili 17 z 35 „trójek”, wobec 11 celnych z 32 prób graczy trenera Randy’ego Wittmana.
Goście byli jednak o wiele skuteczniejsi, biorąc pod uwagę wszystkie rzuty z gry (52 do 48 proc.) oraz wygrali walkę o zbiórki (45:37)
Koszykarze z Waszyngtonu z bilansem 21 zwycięstw i 24 porażek zajmują 11. miejsce w Konferencji Wschodniej.
W kolejnych meczach, również na wyjeździe, czeka ich jeszcze trudniejsze zadanie. W poniedziałek spotkają się z Oklahoma City Thunder (36-13), trzecim zespołem na Zachodzie, a w środę z najlepszymi w lidze Golden State Warriors (43-4). (PAP)