Podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu, pytany o to, dlaczego zabrał ze sobą trzy syryjskie rodziny wyznawców islamu, odparł: „Nie wybierałem między chrześcijanami a muzułmanami. Te rodziny miały dokumenty w porządku i dlatego było to możliwe”. Wyjaśnił, że były też dwie rodziny chrześcijańskie, ale nie miały wymaganych dokumentów.
Mówiąc o kwestii integracji, Franciszek zauważył, że obecnie istnieją na świecie getta. A wydawało się, dodał, że to słowo zostało zapomniane po wojnie.
„Niektórzy z terrorystów, którzy dokonali ataków, są dziećmi i wnukami osób urodzonych w Europie. Co się stało? Nie było polityki integracji” – stwierdził papież. To jego zdaniem ma podstawowe znaczenie.
„Europa musi odzyskać zdolność do integracji. Przybyło wiele osób z ludów wędrownych, które wzbogaciły jej kulturę. Potrzebna jest integracja” – oświadczył.
Papież przyznał, że rozumie, iż niektóre narody europejskie odczuwają obecnie strach w związku z kryzysem migracyjnym. Wyraził przekonanie, że konieczna jest „wielka odpowiedzialność” w przyjmowaniu migrantów, a jednym z jego aspektów jest to, że muszą się integrować,
„Zawsze mówiłem, że wznoszenie murów nie jest rozwiązaniem. Widzieliśmy w minionym wieku upadek jednego z nich” – dodał.
Papież powiedział, że należy budować mosty, ale to – zastrzegł – robi się „w sposób inteligentny, poprzez dialog i integrację”.
Pytany o sprawę zamykania niektórych granic w Europie, oznajmił: „Rozumiem pewien strach, ale zamykanie granic nie rozwiąże niczego”. Na dłuższą metę jego zdaniem wyrządza się szkodę swojemu narodowi.
„Europa musi pilnie prowadzić politykę gościnności, integracji, wzrostu, pracy i reformy gospodarki” – ocenił papież.
Mówił także o rysunkach, które otrzymał od dzieci w obozie uchodźców na Lesbos. Wyznał, że na ich widok „chce się płakać”.
Franciszka zapytano także o jego poranne sobotnie spotkanie z Berniem Sandersem, ubiegającym się o nominację Demokratów w wyborach prezydenckich w USA, przybyłym do Watykanu na międzynarodowe sympozjum.
Papież opisał okoliczności tego spotkania, wyjaśniając, że kiedy wychodził z Domu św. Marty w drodze na lotnisko, Sanders czekał na niego. „Był na tyle uprzejmy, że przyszedł mnie pozdrowić” – dodał. To był tylko uścisk dłoni, nic więcej – relacjonował papież.
Odnosząc się do dyskusji na temat znaczenia tego spotkania w kontekście kampanii wyborczej, Franciszek ocenił, że takie pozdrowienie to przejaw „dobrego wychowania”, a nie ingerowanie w politykę.
„Jeśli ktoś myśli, że przywitanie się z kimś to mieszanie się w politykę, radzę mu iść do psychiatry” – odparł papież.(PAP)
sw/ kar/