Minister spraw zagranicznych Francji Jean-Marc Ayrault i szef brytyjskiej dyplomacji Boris Johnson potępili kontynuowanie oblężenia rebelianckich dzielnic Aleppo i „uroczyście wezwali zwolenników syryjskiego reżimu, aby spowodowali natychmiastowe wstrzymanie tych operacji”. Chodzi przede wszystkim o Rosję, która politycznie i militarnie wspiera Assada.
„Oblężenie tego miasta, gdzie blisko 300 tys. mieszkańców trafiło w zasadzkę, uniemożliwia wznowienie negocjacji pokojowych – zauważyli ministrowie w deklaracji wydanej w Paryżu. – Konsekwencje oblężenia są już katastrofalne i grożą kolejnym odpływem uchodźców”.
Rosja poinformowała w czwartek, że siły rosyjskie i syryjskie ustanowią trzy korytarze umożliwiające cywilom i rebeliantom, którzy złożą broń, opuszczenie miasta.
Komentując tę zapowiedź, przedstawiciel ONZ ds. Syrii Staffan de Mistura zwrócił w Genewie uwagę, że Rosja nie konsultowała tych planów z ONZ ani kimkolwiek innym. Ocenę rosyjskiej inicjatywy uznał za przedwczesną.
Jednocześnie de Mistura wezwał Rosję i Stany Zjednoczone do wspólnych wysiłków na rzecz ograniczenia przemocy w Syrii. Podkreślił, że brak takiej współpracy negatywnie odbije się na rozmowach pokojowych, które mają być wznowione.
Komentatorzy uznali inicjatywę Rosji jako wstęp do przejęcia pełnej kontroli nad Aleppo przez siły reżimu.
Od 17 lipca rebelianckie dzielnice Aleppo, położone na wschodzie miasta, są całkowicie otoczone przez siły reżimu; od 7 lipca nie dotarła tam żadna zagraniczna pomoc. Szacuje się, że mieszka tam ok. 300 tys. osób, którymi opiekuje się 31 lekarzy i 3 dentystów. (PAP)
kot/ mal/