Prezydent Andrzej Duda, odsłaniając w niedzielę na fasadzie Pałacu Prezydenckiego tablicę poświęconą Lechowi Kaczyńskiemu apelował m.in. o wzajemne wybaczenie. „Apeluję o to wybaczenie, bo ono jest dzisiaj i nam, i Polsce, której przyszłość musimy budować wspólnie, ono jest nam dzisiaj ogromnie potrzebne, ono jest niezbędne” – mówił Duda.
Kilka godzin później podczas apelu pamięci przed Pałacem Prezydenckim Kaczyński ocenił, że przebaczenie jest potrzebne, ale po przyznaniu się do winy i po wymierzeniu odpowiedniej kary. Mówił, że za tragedię – przynajmniej moralnie – odpowiada rząd Donalda Tuska.
„Wczoraj padło wiele słów, które nie powinny paść; widziałem wypowiedź pana prezydenta, która kilka godzin później została zdezaktualizowana przez pana prezesa. Widać, kto tu rządzi” – powiedział Petru na poniedziałkowej konferencji prasowej. Ocenił, że Kaczyński „zlekceważył wypowiedź” prezydenta.
„Powiem szczerze, że jak słyszę słowa o tym, że jak musi być przebaczenie, to musi być kara, to dobrze wiemy, że jak musi być kara, to wcześniej musiała być zbrodnia (…) Jak rozumiem, zbrodniarzy ma dostarczyć minister Ziobro i minister Macierewicz” – ironizował lider Nowoczesnej.
Jak dodał, gdyby tak się stało, bardzo źle świadczyłoby to o Polsce i stanie prawa w naszym kraju. „Prezes już zna zbrodniarzy, których chce ukarać, tylko – rozumiem – my jeszcze, malutcy, tych zbrodniarzy, ich nazwisk, nie znamy” – mówił lider Nowoczesnej. Zwrócił uwagę, że w polskim prawie jest domniemanie niewinności. „Apeluję do pana prezesa Kaczyńskiego, żeby nie karał nas wszystkich na zapas” – powiedział Petru.
W jego ocenie, słowa Kaczyńskiego to nawoływania do nienawiści. „Ten dzień wczorajszy powinien być dniem pojednania, a nie agresji. Szkoda, że to niestety było wczoraj więcej agresji niż pojednania” – dodał polityk.
Szef Nowoczesnej wyraził pogląd, że do katastrofy smoleńskiej doprowadziła seria „nieszczęśliwych zbiegów okoliczności”. „Polska nie wyciągnęła wniosków z tej katastrofy – to jest przerażające. Katastrofa smoleńska mogła się niestety powtórzyć niedawno w wypadku limuzyny prezydenckiej: spieszyli się, mieli zły sprzęt, opona była nie ta, ignorowali informacje o prędkości. Na szczęście był to tylko incydent” – zaznaczył.
Petru nawiązał też na poniedziałkowej konferencji prasowej do planowanego wyboru nowego sędziego TK w miejsce prof. Mirosława Granata, któremu 27 kwietnia kończy się kadencja w Trybunale. Lider Nowoczesnej przypomniał, że we wtorek komisja sprawiedliwości i praw człowieka ma zaopiniować kandydaturę prof. Zbigniewa Jędrzejewskiego na sędziego TK, którą zgłosił klub PiS.
„Chciałem zwrócić uwagę, że do tego momentu zostały 22 godziny i to jest tak naprawdę czas, który odliczamy Jarosławowi Kaczyńskiemu i chcemy sprawdzić, czy PiS poszukuje kompromisu, czy też okłamuje Polaków mówiąc, że poszukuje, czy też okłamuje Polaków mówiąc, że poszukuje, a tak naprawdę będzie brnął i tworzył dalszy chaos” – mówił Petru.
Nowoczesna oczekuje, że miejsce w Trybunale po sędzim Granacie zajmie któryś z trzech sędziów, który do składu Trybunału wybrał Sejm obecnej kadencji (Henryk Cioch, Lech Morawski, Mariusz Muszyński), a których do orzekania nie dopuszcza prezes Trybunału prof. Andrzej Rzepliński. 3 grudnia TK orzekł, trzech sędziów wskazanych przez Sejm poprzedniej kadencji zostało wybranych zgodnie z konstytucją.
„Jest to jedno z rozwiązań, które może uspokoić sytuację w Polsce jeżeli chodzi o Trybunał” – podkreślił szef Nowoczesnej. Dodał, że jeśli PiS będzie w dalszym ciągu forsował kandydaturę prof. Jędrzejewskiego, będzie to oznaczało „jednostronne zerwanie jakichkolwiek rozmów przez Jarosława Kaczyńskiego”.
„Jutro będzie pół roku od momentu, kiedy nastąpiło zaprzysiężenie posłów w parlamencie i to będzie taki symboliczny moment – albo po tym pół roku sytuacja będzie miała szansę wyjścia na prostą i poprawy, albo wręcz odwrotnie – rozpocznie się jeszcze większy zjazd w dół” – ocenił lider Nowoczesnej.
Pod koniec marca, w sprawie przyszłości TK doszło do spotkania liderów partii politycznych u marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Kaczyński ogłosił po nim, że rozpoczął się dialog polityczny, który będzie kontynuowany. Również Petru oceniał po spotkaniu, że dostrzega „światełko w tunelu” jeśli chodzi o zakończenie sporu wokół Trybunału.(PAP)
mkr/ as/