Premier skomentowała w wywiadzie dla „Super Expressu” zajścia w trakcie niedzielnych uroczystości pogrzebowych Danuty Siedzikówny „Inki” i Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”.
Przed Bazyliką Mariacką w Gdańsku pojawiła się tego dnia kilkunastoosobowa grupa działaczy KOD z liderem Komitetu Mateuszem Kijowskim na czele. Doszło do przepychanek, część zgromadzonych wznosiła okrzyki: „Precz z komuną”, „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”. KOD-owcy opuścili plac przed świątynią w eskorcie policjantów.
„To, że przyjechali tam przedstawiciele KOD, nie było moim zdaniem przypadkowe – powiedziała Szydło w wywiadzie dla gazety. – Każdy, kto chciał brać udział w pogrzebie, mógł w nim wziąć udział, natomiast organizacja KOD chciała w ten sposób zamanifestować swoją działalność polityczną. Źle się stało, że doszło do takiego zamieszania” – oceniła. Według premier – „to była prowokacja”.
„Byłam na pogrzebie i widziałam ludzi stojących na ulicach, kiedy szedł orszak i na cmentarzu, szczerze wzruszonych. To było wielkie święto patriotyzmu i wolnej niepodległej Polski. Każdy, kto miał intencję, żeby to zakłócić, uderzyć w pamięć +Inki+ i +Zagończyka+, uderzyć tym samym w pamięć tysięcy pomordowanych Polaków, których ciał jeszcze nie odnaleźliśmy, to ja takie działania uznaję za prowokację” – powiedziała.
Premier była też pytana o środki na emerytury. Zapewniła, że pieniądze na wypłatę tych świadczeń „są zabezpieczone”. Przypomniała, że rząd PiS chce obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn, tak by każdy miał możliwość wyboru, kiedy pójść na emeryturę. „Oczywiście od tego, kiedy pójdzie na emeryturę, będzie zależała wysokość tej emerytury” – powiedziała Szydło. Według niej wielu ludzi zdecyduje się pracować dłużej.
Zaznaczyła, że ogromnym problemem w Polsce dzisiaj jest wysokość emerytur, które w niektórych wypadkach wynoszą jedynie 600-800 zł. „Moją ambicją, ambicją rządu jest, aby w przyszłym roku najniższa emerytura wynosiła tysiąc złotych” – powiedziała Szydło.
Zadeklarowała, że pod koniec br. dojdzie do „przeglądu systemu emerytalnego”. „Prezes ZUS Gertruda Uścińska przygotuje raport i propozycje zmian w systemie emerytalnym, tak abyśmy mogli rozwiązać nasz największy problem, czyli wysokość emerytur. To nie będzie łatwe” – powiedziała. Jak zaznaczyła, do tego potrzebny jest konsensus polityczny; wyraziła nadzieję, że „odpowiedzialna opozycja włączy się w tę dyskusję”.
Szydło mówiła też o sytuacji w Europie. Zapytana, czy współpraca w ramach Grupy Wyszehradzkiej – Polska, Czechy, Słowacja i Węgry – nie rozbija jedności UE, premier zaznaczyła, że Grupa Wyszehradzka ma coraz większy wpływ na decyzje podejmowane w Unii. „Coraz bardziej z nami się liczą” – dodała.
Jak mówiła, UE wymaga reform. Podkreśliła, że jeżeli politycy europejscy będą chcieli przejść do porządku dziennego nad Brexitem, wprowadzając jedynie „kosmetyczne zmiany” w Unii, to UE będzie narażona na kolejne kryzysy.
„Dzisiaj głos rozsądku wypływa przede wszystkim od nas, z Grupy Wyszehradzkiej; z regionu, który ma najlepszy wzrost gospodarczy, potrafi najlepiej wydawać pieniądze unijne, który jest regionem bezpiecznym. Chcemy, żeby UE była właśnie taka jak Grupa Wyszehradzka” – powiedziała premier.
Zaznaczyła, że Grupa Wyszehradzka jest forum otwartym. „Będę również prowadziła rozmowy bilateralne w naszym regionie, ale są przecież państwa bałtyckie, państwa skandynawskie; będziemy rozmawiać również partnerami z Europy Zachodniej. Wiem, że jesienią chce przyjechać do Warszawy na rozmowy prezydent Francji” – powiedziała.
Według premier Warszawa staje się coraz poważniejszym graczem na arenie międzynarodowej. „Liczą się z nami. To jest właśnie potwierdzenie, że nie trzeba klęczeć na kolanach i pokornie przyjmować tego, co się nam narzuca, tylko (trzeba) pokazywać mądre rozwiązania” – powiedział Szydło.
Jak dodała, „w tej chwili Polska jest partnerem w UE”. „To jest najważniejsze osiągnięcie naszej polityki zagranicznej” – podkreśliła.
Według premier wydarzenia ostatnich miesięcy pokazują, że Europa nie jest dzisiaj bezpieczna. „Najważniejszą sprawą dla Polski w tej chwili jest takie zreformowanie UE, żeby ona spełniała oczekiwania Europejczyków, była skoncentrowana na sprawach obywateli europejskich i żeby była bezpieczna” – powiedziała.
Według niej „elity europejskie zajęte swoimi sprawami nie zauważyły, że wygenerowały w Europie tak wiele kryzysów, że UE zaczęła być pod znakiem zapytania”.
Pytana o rekordowy deficyt budżetowy zaplanowany we wstępnym projekcie budżetu na 2017 r. premier zaznaczyła, że rząd liczy na to, że plan rozwoju kraju firmowany przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego „zacznie przynosić efekty w postaci tego, że będzie szybszy wzrost gospodarczy”.
Podkreśliła, że rząd musi wywiązać się ze zobowiązań złożonych wyborcom. „Nie żałuję środków, które wydawane są dla rodzin, seniorów i konsekwentnie będziemy to robili, bo rząd jest po to, by wypełnić swoje zobowiązania i by przede wszystkim dostrzegać problemy i bolączki zwykłych obywateli” – powiedziała.
Zapewniła, że rząd nie będzie podnosił podatków. „Bez podnoszenia podatków można w Polsce w budżecie państwa zabezpieczać środki na programy prospołeczne” – dodała. (PAP)
mzk/ as/ gma/