Polska droga do NATO była usłana belkami, które rzucane były pod nogi – ocenił szef MSZ Witold Waszczykowski. Według niego w latach 90. w polskim MSZ był duży front odmowy ws. przystąpienia do Sojuszu ze strony osób na kierowniczych stanowiskach.
Szef MSZ był pytany we wtorek w TVP Info o ocenę ujawnionych w poniedziałek przez IPN materiałów nt. Lecha Wałęsy. Według niego „chyba już ta legenda się nie obroni”. „To +chyba+ jest raczej już pewnikiem” – dodał. Zaznaczył, że w tej sprawie martwi go „front ochrony kłamstwa”.
Waszczykowski podkreślił, że w odniesieniu do akt dotyczących Lecha Wałęsy są dwie kwestie: historyczna – lat 70. i 80. oraz okres późniejszy. „Ja też mam perspektywę lat 90., kiedy już zaczynałem pracę w polskiej administracji i to w bardzo ważnym Ministerstwie Spraw Zagranicznych, które wtedy było bardzo mocno zaangażowane w poszukiwanie naszego wejścia do NATO. I powiem, że to szło jak po grudzie” – ocenił szef MSZ.
„Z jednej strony oczywiście mieliśmy przeciwników w świecie, na Zachodzie, Rosję, która starała się nie dopuścić do rozszerzenia NATO, ale również duży front odmowy był po stronie polskiej, również w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych”. Pytany o nazwiska osób, które były przeciwko NATO, odpowiedział, że „było to wielu ludzi, którzy sprawowali wtedy kierownicze wręcz stanowiska i uważali, że Polska nie powinna szukać miejsca w NATO”.
Dopytywany dodał, że mowa o „wszystkich ludziach, którzy w latach 90. pracowali powyżej stanowiska wicedyrektora. Wielu z nich to byli TW, prasa pisała, proszę przejrzeć materiały medialne. Bardzo wielu z nich to pseudonimy: TW Spokojny, TW Carex, TW Ralf i tak dalej, Buyer i wielu, wielu jeszcze innych”. Według Waszczykowskiego pojawia się pytanie, czy oni czuli się tak pewnie, „gdyż mieli jakieś trzymanie”. (PAP)