Chętnych było ponad pięć razy więcej niż dostępnych wejściówek. O 10 tys. biletów na kort centralny (po 70 funtów, czyli 370 złotych), 8 tys. na kort numer 1 (po 40 funtów, tj. 210 zł) i 4 tys. na korty boczne (po 20 funtów, ok. 105 zł) starało się ponad 110 tys. osób, które od wczesnego popołudnia nerwowo odświeżały stronę internetową Wimbledonu.
Inaczej niż przez cały turniej, kiedy bilety dostępne są wyłącznie dla najwytrwalszych, którzy muszą stać całą noc w kolejce w pobliskim parku, wejściówki na niedzielę były dostępne przez internet. Jak podkreślali w rozmowie z PAP organizatorzy, to „najprostszy sposób dystrybucji, który zapewni, że nikt nie spędzi nocy na marne”. Wiele osób narzekało jednak, że strona internetowa nie poradziła sobie z ogromnym zainteresowaniem.
Niedzielne rozgrywki to rzadkość. Dotychczas odbyły się tylko w 1991, 1997 i 2004 roku. Za każdym razem komentatorzy zwracają jednak uwagę, że otwarta formuła sprzedaży biletów zmienia strukturę widzów na trybunach. Eleganckie polo i marynarki zastępuje bardziej weekendowy ubiór, a publiczność – często mniej zaznajomiona ze zwyczajami tenisowej kurtuazji – reaguje nadzwyczaj żywiołowo.
Po swoim meczu w 2004 roku Serena Williams powiedziała: „Było więcej frajdy niż zwykle, bardziej prawdziwie – ludzie po prostu byli aktywni, krzyczeli, cieszyli się tenisem. Bardzo, bardzo podobała mi się ta atmosfera”.
12 lat później znów ją będzie oklaskiwać londyńska publiczność. Amerykanka zmierzy się Niemką Anniką Beck, która wyeliminowała w poprzedniej rundzie faworytkę gospodarzy Heather Watson. Z kolei były wicemistrz Wimbledonu Tomas Berdych zmierzy się z 19-letnim Alexandrem Zverevem, który w sobotę podkreślił, że jego trener przygotowania fizycznego zapowiadał mu, żeby „spodziewać się świetnej atmosfery”.
„To była trudna decyzja, ale musieliśmy ją podjąć, aby zmniejszyć zaległości i dążyć do zakończenia turnieju na czas, tj. 10 lipca” – tłumaczył decyzję o rozgrywaniu meczów w niedzielę Richard Lewis, szef All England Club, gdzie odbywa się turniej. „Jestem pewien, że będzie świetna atmosfera” – podkreślił.
Niedzielne mecze rozpoczną się półtorej godziny wcześniej niż w poprzednich dniach – o 11:30 czasu lokalnego (12.30 w Polsce). Prognoza pogody jest obiecująca – według naczelnego brytyjskiego instytutu meteorologicznego nad Londynem cały dzień będą wisiały chmury, ale nie należy spodziewać się deszczu.
Organizatorzy liczą, że do 2019 roku, oprócz już zadaszonego kortu centralnego, dach przykryje też kort numer jeden, co zmniejszy konsekwencje opadów deszczu. Prace nad wartym ponad 70 milionów funtów projektem mają zacząć się tuż po zakończeniu tegorocznego turnieju.
Z Londynu – Jakub Krupa (PAP)
jakr/ pp/