Towarzyszyliśmy już charyzmatycznemu Pablo, gdy podbijał narkorynek w Kolumbii. Później zachwycił nas kartel z Cali, zarządzany przez barwnie przedstawionych braci Rodriguez. Tym razem twórcy zabiorą nas do Meksyku, gdzie poznamy losy kartelu Guadalajara. Jest na co czekać? Jest!
Pomysł, by szczerze przekazać historię Escobara i nie rozwijać niepotrzebnie jego wątku, wypadł naprawdę dobrze. Twórcy przenieśli naszą uwagę na losy Gilberto Orejuela, którego wizja podboju kolumbijskiej sceny narkotykowej różniła się od tej, którą promował kartel z Medellin. Orejuela unikał konfliktów z systemem i swoje interesy przeprowadzał delikatniej od Pablo. Pomimo totalnej zmiany stylistyki widzowie zaakceptowali ,,Narcos’’ bez Escobara i z zaciekawieniem śledzili los kartelu z Cali aż do ostatniego odcinka. Strategia twórców podziałała, nie dziwi więc, że kontynuacja serii zabierze nas do Meksyku w latach 80., urywając nieco kolumbijską przygodę. Nie obyło się jednak bez głosów oburzenia ze strony samego Meksyku.
(Fot. Materiały prasowe Netflix)
Spis treści
Trudne początki
Ogłoszenia dotyczące produkcji 4. sezonu Narcos właśnie w Meksyku, wzbudziły niemałe emocje. Kraj, który stara się odbudować swój wizerunek m.in mocno inwestując w leczenie nowotworów medycyną alternatywną, informacji o ,,Narcos’’ nie przyjął dobrze. Przedstawienie Meksyku jako stolicy narkobiznesu było ciężkim ciosem i wywołało natychmiastową falę hejtu ze strony obywateli. Miasta takie jak Tijuana robią co mogą, by zyskać dobrą sławę, niestety produkcja Netflixa rzuca na nie zupełnie inne światło. Dodatkowym uderzeniem okazała się niespodziewana śmierć członka ekipy, Carlosa Muñoz Portala. Portal odpowiedzialny był za dokumentację lokacji, w których kręcona była seria. We wrześniu ubiegłego roku, podczas wykonywania swojej pracy, został postrzelony. Netflix znacznie zwiększył budżet poświęcony ochronie, aby nikomu z ekipy nic się nie stało i po długich obradach praca nad nowym sezonem została jednak wznowiona.
Witamy w Meksyku
Czwarty sezon zabierze nas do lat 80., kiedy Rafael Caro Quintero, Miguel Ángel Félix i Ernesto Fonseca Carillo powołali kartel Guadalajara. Zobaczymy jaki mechanizm wwozu jak największej ilości heroiny i marihuany obrali Meksykanie i dlaczego właściwie zyskali przewagę nad Kolumbijczykami. Nie zabraknie sporów między członkami kartelu, jak i napięć między cywilami i narkospołecznością. Dlaczego jednak Meksykanie jednocześnie potępiają, jak i wspierają kartel i jego działania? To wszystko ma być umiejętnie zaprezentowane w ,,Narcos: Meksyk’’. Oprócz krwawych akcji i trzymających w napięciu wyścigów, zobaczymy też zręczne socjologiczne obserwacje i iście filmowe ujęcia.
https://www.youtube.com/watch?v=VHI8CDiM2QM
Nowi bohaterowie
Opuszczając Kolumbię, zostawiamy znanych narcobossów i walczących z nimi agentów. Kogo zobaczymy w Meksyku? Michael Pena wcieli się w rolę Kikiego Camareny, agenta DEA. Przeniknie do kartelu z Guadalajary i zyska zaufanie ludzi Feliksa, czyli lidera, którego portretuje Diego Luna. Miguel Gallardo Félix ma być wyważonym, cichym przywódcą, ponad wszystko stawiającym jednak swoje ambicje. To wokół tej dwójki kręci się akcja 4. sezonu. Zobaczymy, jak młody funkcjonariusz próbuje rozbić skomplikowany system, na którym Felix budował swoje imperium.
,,Narcos: Meksyk’’ nie będzie kalką poprzednich sezonów. Jestem jednak przekonana, że uzależni nas tak samo silnie, jak do tej pory. Przekonamy się o tym już 16. listopada, oczywiście na platformie Netflix!