Poznański sąd okręgowy nie rozpoczął w środę procesu Aleksandra Gawronika i odroczył rozprawę do 12 stycznia 2016 r. Były senator oskarżany jest o podżeganie do zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary.
Jarosław Ziętara był dziennikarzem śledczym „Gazety Poznańskiej”. Pisał o aferach gospodarczych. Zaginął 1 września 1992 r. w drodze do pracy. Byłemu senatorowi zarzuca się, że miał nakłaniać pracowników firmy ochroniarskiej do porwania, pozbawienia wolności, a następnie zabójstwa dziennikarza.
Sąd poinformował w środę, że we wtorek otrzymał informację od obrońców oskarżonego o wypowiedzeniu pełnomocnictwa. Gawronik poprosił o obrońcę z urzędu. Jak powiedział PAP, problemem dla niego były za wysokie koszty utrzymania obrony.
„Nie ja podjąłem tę decyzję, to była ich decyzja. Miałem trzech obrońców, dziś wystąpię o przydzielenie adwokata z urzędu żeby nie tamować sprawy. Będzie miesiąc opóźnienia, ale tylko miesiąc. Ja nie jestem zainteresowany przeciąganiem sprawy. Zbyt wiele tracę, żebym był zainteresowany przeciąganiem sprawy. Mnie zależy na szybkim rozstrzygnięciu” – mówił. Podkreślił, że nie ma ze śmiercią Ziętary nic wspólnego. „To jest rzeczą oczywistą nie tylko dla mnie” – powiedział.
Na rozprawie w środę Gawronik wskazał adwokata, który mógłby go bronić jako obrońca z urzędu.
Prokurator Piotr Kosmaty powiedział PAP, że o decyzji obrońców oskarżonego dowiedział się w środę rano.
„Jest to dla mnie zaskakujące. Bardzo chciałem aby dzisiaj proces się rozpoczął, abyśmy odczytali akt oskarżenia i mogli zacząć procedować. Miejmy nadzieję, że kolejny adwokat przygotuje się w miarę szybko i będziemy mogli ten proces rozpocząć we wskazanym przez sąd terminie” – powiedział.
Obecny w sądzie brat Jarosława Ziętary Jacek Ziętara powiedział dziennikarzom, że działania Gawronika są grą na zwłokę. „To zagrywka niskiego kalibru” – ocenił.
Akt oskarżenia przeciw byłemu senatorowi liczy 100 stron, natomiast akta – 51 tomów. W ramach śledztwa prowadzonego przez krakowską prokuraturę apelacyjną przesłuchanych zostało 200 świadków, w tym osoby ze służb specjalnych, ponieważ śledztwem objęty był także wątek próby zatrudnienia Ziętary w służbach. Sporządzono ponadto szereg opinii z zakresu m.in. daktyloskopii, genetyki i balistyki.
Były senator został zatrzymany na początku listopada 2014 r. i usłyszał zarzut podżegania do zabójstwa Ziętary. Gawronik nie przyznał się do stawianego mu zarzutu. Został aresztowany na trzy miesiące, opuścił areszt w styczniu tego roku. W rozmowie z dziennikarzami wyraził zgodę na podawanie jego pełnego nazwiska.
Początkowo prowadząca śledztwo w tej sprawie poznańska prokuratura uznała, że dziennikarz został uprowadzony i zamordowany; śledztwo dwukrotnie umarzano, bo nie udało się odnaleźć ciała.
W 2011 r. członkowie Społecznego Komitetu „Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary” i redaktorzy naczelni największych polskich gazet zaapelowali do władz i prokuratury o ujawnienie wszystkich okoliczności zaginięcia Ziętary i ponowne śledztwo w tej sprawie. Spowodowało to analizę śledztwa w Prokuraturze Generalnej i przekazanie go do Krakowa.
W toku śledztwa, krakowska prokuratura zmieniła kwalifikację prawną z uprowadzenia na zabójstwo. Zbierała także informacje na temat niezidentyfikowanych zwłok znalezionych od września 1992 do grudnia 1993 r. na terenie kilku województw. Sprawdzono ok. 20 przypadków; w jednym przeprowadzono badania DNA, ale badane zwłoki nie były zwłokami Ziętary. Badano także inne miejsca, ale ciała nie znaleziono. Prokuratura nadal prowadzi poszukiwania szczątków dziennikarza. (PAP)