Już od ponad tygodnia użytkowników Facebooka obowiązuje nowy regulamin. Sporym zmianom uległa tamtejsza netykieta, która teoretycznie zabrania nazywania kogoś „brzydkim”.
Po aferze z Cambridge Analytica cała struktura Facebooka przeszła przez trzęsienie ziemi. Standardy bezpieczeństwa, regulaminy, zgody… Może nie zmieniło się w tych kwestiach wiele, ale Facebook bardzo starał się sprawić takie wrażenie.
Udało się. Ciężko nie zwrócić bowiem uwagi choćby na regulamin, który profilaktycznie… zabrania prawie wszystkiego.
Spis treści
Propagowanie nienawiści
W rozdziale regulaminu poświęconym nienawiści jasno zaznacza się, że nie będzie akceptowana jakakolwiek dyskryminacja. Wszystko, co propaguje nienawiść powinno zniknąć, bo tworzy atmosferę strachu i wykluczenia, co w niektórych przypadkach może przenosić nienawiść do prawdziwego świata. Stąd pojawia się konkretna lista słów i wyrażeń, które łamią standardy Facebooka. Oto one:
Twierdzenia o niższości: twierdzenia lub frazy sugerujące ułomność fizyczną, psychiczną lub moralną osoby lub grupy.
- Ułomność fizyczna (na przykład: „zdeformowany”, „niedorozwinięty”, „odrażający” lub „brzydki”).
- Ułomność psychiczna (na przykład: „opóźniony w rozwoju”, „kretyn”, „niskie IQ”, „głupi” lub „idiota”).
- Ułomność moralna (na przykład: „puszczalska”, „oszust”, „skąpiec”, „na krzywy ryj”).
Treści wyrażające pogardę. Przykłady:
- „Nienawidzę…”
- „Nie lubię…”
- „X są najgorsi”
Treści wyrażające obrzydzenie. Przykłady:
- „Ohyda”
- „Paskudztwo”
- „Obrzydlistwo”
Twierdzenia obraźliwe względem osoby lub grupy osób o cechach chronionych.
Ponadto zabrania się porównywania człowieka do zwierząt, odczłowieczania z odniesieniem do chorób, bakterii i odchodów albo szydzenia z konkretnych przypadków nienawiści. Jak wrażenia?
20 000 moderatorów, 40 000 języków
Regulamin pisany żyje swoim życiem, a Internet swoim. To nie działa tak, że skoro Zuckerberg czegoś zabronił, to nikt tego nie zrobi. Ludzie wciąż będą nazywali fotki swoich sąsiadów paskudztwem, a polityków głupcami. Taka uroda Facebooka.
Chodzi o to, że wraz z wprowadzeniem takiego regulaminu pojawia się podstawa do zgłoszenia nawet najmniej wulgarnych, ale przeszkadzających nam treści. Zgłoszone materiały będzie analizowało 20 000 moderatorów, którzy władają łącznie 40 000 języków. Facebook uczula, że wszystko co zgłoszone będzie dokładnie przeanalizowane i w razie potrzeby usuwane, a użytkownik blokowany na pewien czas. Podobno moderatorzy uwzględnią też wyjątkowe sytuacje i… żarty. Czyżby FB miał ludzką twarz?
Przygotowani na wszystko
Niektóre wyrażenia zostały bez wątpliwości zakazane słusznie. Ale zabraniania słowa „paskudztwo” nie rozumiem. Pewnie, można go użyć w kontekście nienawiści, ale próbowanie wyrzucenia go z polskiego języka w sieci, to tak jak zabranie wszystkich wyrazów nacechowanych negatywnie. Nie ma takiego świata, który można by tylko wychwalać. Czasami trzeba nazwać coś paskudztwem.
W pewnym stopniu jednak rozumiem Zuckerberga. Historia uczy, że afera może rozkręcić się w każdej chwili, wokół najmniejszej drobnostki. Fajnie będzie móc wtedy powiedzieć – „regulamin zabraniał, nie nasz problem”.
Koniec końców, sam nie wiem, czy ten regulamin to już absurd, czy jeszcze nie. Jak myślicie?