Biznes jest skomplikowaną machinerią: nawet pozornie najlepszy pomysł nie gwarantuje zysków. Ba, może przynieść straty. Kończy tak mnóstwo przedsiębiorstw, nie tylko tych małych, ale i wielkich gigantów. Poznajcie 6 przedsiębiorstw, których dni są prawdopodobnie policzone.
Spis treści
UBER
„Nadejszła wiekopomna chwiła”, rewolucja na rynku taksówek. Bez licencji, z aplikacją. – mniej więcej tak reklamowano i wciąż się reklamuje Ubera. Wow. Barcelońskie taksówki też mają aplikację. Prawda jest taka, że nie jest to żadna rewolucja, a tylko marketingowy bełkot. I to jest jeden z problemów Ubera, nadmierny marketing i wręcz propagandowa reklama w stylu „Obywatelu, jedźcie Uberem, bo to jedyna słuszna forma transportu. Po co Wam auto?”
W ten sposób amerykańcy rewolucjoniści trwonią pieniądze, a trzeba przyznać, że konkurentów w tej dziedzinie mają niewielu. W 2016 przychód Ubera wyniósł 6,5 mld dolarów. Dużo? No nie, bilnas był ujemny, a straty wyniosły 2,8 mld dolarów! Rok wcześniej wynosiły 2,5 mld $. Co więcej, Uber całkiem sprawnie wydaje pieniądze inwestorów, którzy właściwie tchnęli w niego życie. Z 15 mld dolarów z darów zostało mu już niewiele ponad 7. To wystarczy na pokrycie strat z maksymalnie 3 następnych lat…
Warto też dodać, że niektóre kraje Ubera po prostu nie chcą. Przykładu nie trzeba szukać daleko – spójrzmy na Polskę. Taksówkarze protestują, sejm planuje wziąć transport pod lupę, ma powstać specjalna komisja do stworzenia ustawy regulującej warunki „taksówkarzenia”. Prawdopodobnie zabije ona Ubera, a w tym lepszym dla niego scenariuszu wprowadzi kilka obostrzeń – np. limit cenowy za kilometr w wysokości 2zł.
Nie twierdzę, że nikt nie ma Twittera, ale w wyścigu z Facebookiem odpada on w przedbiegach. FB: 150 mln nowych kont rocznie. Twitter: 15 mln nowych kont… od 2015 do 2017. Od kiedy wystartował w 2006 i był nawet popularny, to tendencja zakładanych tam kont i kont aktywnych jest spadkowa. Smutna przyszłość portalu jest taka, że zostaną na nim tylko dziennikarze, newsroomy, ludzie od memów i prezydent składający życzenia noworoczne. Przynajmniej tak się zapowiada.
Po drugie, Twitter staje się słabszym graczem również na giełdzie. Akcje TWTR kilka miesięcy po debiucie na giełdzie, w 2014, osiągały cenę nawet 69$ za jedną. Dzisiaj można je kupić po 20 dolców. Odbija się to oczywiście na wartości rynkowej spółki – w 2013 wynosiła 40 mld dolarów, a dzisiaj jedynie 14,54 mld.
Korzystacie z Twittera? Dajcie znać w komentarzu, zróbmy reasearch, czy jest jeszcze dla niego nadzieja!
Blackberry
Jest jakaś szansa, że jednak masz Twittera. Ale Blackberry?! Dekadę temu, kiedy rynek smartfonów dopiero raczkował (pierwszy iphone i te sprawy), to takie Blackberry z całkiem dużym ekranem i klawiaturą jakoś się sprzedawały. Ale to było dekadę temu i ten rozdział już się skończył.
Kanadyjczycy przegrali. Chyba głównie za sprawą systemu. Bądźmy szczerzy, dzisiaj liczy się tylko Android i iOS. Wypadł Microsoft ze swoim Windowsem, a wraz z nim wypadła Nokia, wypadło Blackberry.
Firma nie umie się dostosować do dzisiejszego rynku, bo nawet jeśli zrobiła smartfon na czasie (Priv), to był zbyt drogi (4000 PLN) i nikt go nie kupował, a obecna cena (~1500) nie wystarczy aby odbiła się od dna. Jest jeszcze szansa dla Blackberry w sektorze oprogramowania. Przy dobrym wietrze mogą stworzyć produkt o wysokich standardach bezpieczeństwa, który znajdzie swoich odbiorców.
Spotify
Niewiele osób wie, że Spotify jest firmą niegenerującą zysków. Zaskoczony? To potężny serwis muzyczny z ogromną biblioteką utworów. I właśnie ta potęga wpędza giganta z zielonym logo do grobu. Już tłumaczę:
O ile kiedyś pieniądze od inwestorów i te z subskrypcji opcji premium wystarczały na pokrycie wydatków, o tyle dzisiaj jest ich za mało, gdyż potrzeby są coraz większe. Spowodowane jest to wzrostem liczby użytkowników, co w praktyce oznacza wzrost opłat za prawa autorskie do utworów itp. To naturalne. Nie do końca naturalne jest natomiast to, że choć słuchaczy jest o wiele więcej to użytkowników premium nie. Stąd straty. Szkoda mi Spotify, mam nadzieję, że twórcy znajdą jakieś rozwiązanie.
Amazon
Amazon… Ech. Nie wiem, czy sytuacja jest na tyle poważna, żeby mówić o szansie na bankructwo. Jeśli to nadużycie, wybaczcie. Problem tkwi w polityce tej amerykańskiej spółki. Jej prezes, Jeff Bezos, stawia na ciągły rozwój. Wszystkie zarobione pieniądze od razu inwestuje. Oczywiście nie wszystkie inwestycje przynoszą spekulowane zyski, co powoduje, że pieniędzy brakuje. W co inwestują?
Projektów jest mnóstwo. Widać to choćby na stronie biura prasowego Amazona na którą zajrzałem. Podczas gdy inni rynkowi gracze publikują jedną-dwie notki prasowe na tydzień, Amazon potrafi opublikować 3 dziennie. Mają własne czytniki książek, własny smartfon, w Stanach eksperymentują z Amazon Go, czyli sklepem bez kas, w Polsce budują ogromne magazyny, a w planach są kolejne – tym razem na wschodzie, trwają testy dostawy towarów przez drony… Wszystkie wymienione inwestycje są już w realizacji, a jest jeszcze wiele, które na nią czekają. Jest też jeden już zrealizowany.
Mowa tu o Amazon Prime Service, który miał zapewnić ekspresową dostawę zupełnie za darmo. Przyniosło to straty duże do tego stopnia, że prezes zdecydował się na zwolnienie 15% kadry pracowniczej. Podsumowując, model biznesowy Amazona jest niebezpieczny.
Pytanie do Was, czytelnicy – czy wróżycie wymienionym firmom upadek? Czy może widzicie dla któregoś z nich szansę? Podzielcie się!