Kilka lat temu Facebook zdecydował się wprowadzić reakcje wyrażające niezadowolenie. YouTube podszedł do tematu nieco odmiennie i zaproponował usunięcie „łapki w dół”. A przecież nie wszystko musi nam się podobać, prawda?
Czym może być podyktowany taki pomysł giganta z branży wideo? Możecie nie wiedzieć, że podsumowanie roku 2018 – „YouTube Rewind 2018” – zebrało 15 milionów łapek w dół, co w stosunku do 2,5 mln like’ów wygląda dość mizernie. Nie chciałbym nic insynuować, ale platforma chyba wystraszyła się hejterów.
Mieli do tego powody, bo wspomniane kilkanaście milionów negatywnych reakcji uczyniło wideo zmontowane przez załogę YouTube najbardziej znienawidzonym filmem na stronie. Przebiło nawet wynik klipu do piosenki „Baby” Justina Biebera, który do niedawna wygrywał dzięki ponad 10 milionom łapek w dół.
Spis treści
Usuńmy źródło problemu!
Tom Leung, dyrektor ds. zarządzania projektami w YouTube przyznał, że minusowanie filmów na platformie stało się zbyt intensywne, przez co dochodzi do hejterskich nadużyć „graniczących z nękaniem twórców”. Leung twierdzi, że łapki w dół często zostawiają internauci, którzy nawet nie zapoznali się z filmem. Gdzieś w firmie pojawiła się więc idea usunięcia problematycznego przycisku.
Tylko co byłoby wtedy z demokracją?! Przyznajcie sami, jako użytkownicy różnych stron internetowych, że zostawienie reakcji na konsumowane tam treści jest dosyć oczywistym elementem internetowego życia. Tak samo jako komentujemy bieżące wydarzenia i sytuacje w realu, tak dyskutujemy o przeróżnych tematach w Internecie. I można powiedzieć, że te internetowe opinie w jakiś sposób kształtują rzeczywistość.
Banalny przykład: kiedy wystawisz restauracji negatywną ocenę za czystość w lokalu, być może właściciele poprawią ten aspekt do Twojej następnej wizyty. Trzeba odróżnić hejt od dezaprobaty.
Pożyteczna krytyka
Gdybym miał wszystkim filmom na YouTube wystawić łapkę w górę, albo w dół, to pewnie ponad połowa z nich otrzymałaby tą drugą. Nie dlatego, że jestem internetowym hejterem który ma misję zniechęcenia wszystkich twórców do dalszego działania, ale dlatego, że sporo treści być może nie jest przeznaczonych dla mnie. Są gusta i guściki i każdy z nas widzi konkretne filmy inaczej.
Dużo mówiło się ostatnio o mowie nienawiści. Czasami wręcz za dużo, bo niektórzy mylili z nienawiścią krytykę. Krytykę, która, nie macie pojęcia jak bardzo, jest przydatna. Tak drogi YouTube, nikt nie życzy sobie usunięcia opcji do dezaprobaty, bo się przydaje.
Każdy, kto tworzy jakiekolwiek treści w Internecie wie, jak cenny jest feedback. To nic innego jak przyjacielski uścisk dłoni (kiedy zrobiłeś kawał dobrej roboty) albo kopniak w… (kiedy spartoliłeś). Właśnie te rekcje mówią twórcom, w którą stronę powinni zmierzać. A gdyby była dostępna tylko opcja lajków, byłoby zbyt kolorowo.
Im mniej hejtu, tym więcej hejtu
Dodam tylko, że chyba nie ja jeden nie wyobrażam sobie YT, albo w ogóle całego Internetu, bez możliwości wyrażania niezadowolenia. Wieść o planach usunięcia „łapki w dół” na platformie rozniosła się na początku lutego. Od tego czasu minęły ponad dwa tygodnie, a negatywny kciuk pod filmami wciąż widnieje.
Platforma zdała sobie prawdopodobnie sprawę z tego, jak głupim posunięciem byłoby wypełnienie swoich planów. Chcąc zmniejszyć zjawisko hejtu, na YouTube’a wylało się ogromne wiadro, o ironio, hejtu właśnie.
Słyszałem od tego momentu o innych opcjach rozwiązania problemu, jakie miałyby stanowić złoty środek w tępieniu hejterów. Szczególnie podoba mi się opcja, która zakłada udostępnienie możliwości oceny dopiero po zapoznaniu się z całym utworem. Jeżeli w dużej ilości negatywnych ocen jest jakiś problem, to faktycznie istnieje chyba tylko tam, gdzie są one zupełnie nieuzasadnione.
Jak dla mnie, zawsze tam gdzie można się zachwycić powinno być możliwym coś skrytykować. Czy tak będzie – zobaczymy.