Zastanawialiście się kiedyś jak wygląda praca w kosmosie? Jeśli kojarzy Wam się jedynie z brakiem możliwości snu i jedzeniem z tubki, musimy wyprowadzić z błędu. A w zasadzie zrobi to astronauta Scott Kelly, który ustanowił rekord długości przebywania w kosmosie.
Chociaż może się to wydawać niemożliwe, to prawie rok przebywania w przestrzeni kosmicznej mocno odbiło się na organizmie mężczyzny, który do tej pory odczuwa konsekwencje swojej podróży. Swoje doświadczenia opisał w książce Endurance (ang. Wytrzymałość) i zważywszy na to jej grubość, możemy spodziewać się raczej długiej historii.
Oto kilka objawów, którymi postanowił podzielić się Scott Kelly.
Spis treści
Ryzyko raka
Przez prawie rok przebywania w kosmosie, astronauta był wystawiony na codzienne promieniowanie równe 10 prześwietleń klatki piersiowej. Promienie Rentgena same w sobie są bardzo niebezpieczne dla człowieka, ale w takiej dawce spowodowały u mężczyzny dużo większe ryzyko zachorowania na raka do końca życia.
Opuchlizna
Podczas swojej podróży Kelly w pewnym momencie zauważył, że jego kostki są potwornie opuchnięte. Nogi przypominały baloniki napełnione wodą, nie można było nawet dostrzec kostek. Nie wspominając o bólu, który temu towarzyszył…
Przepływ krwi
Po dłuższym czasie przebywania w kosmosie Scott Kelly zaczął w dziwny sposób odczuwać przepływ krwi w dolnych kończynach. Jak sam określił, dokładnie czuje krew zbierającą się w nogach…
Mięśnie i stawy
Po powrocie na Ziemię ciało mężczyzny zupełnie się zmieniło. Czas spędzony w kosmosie stał się bardziej odczuwalny. Mięśnie i stawy były w takim stanie, jak u staruszka. Sprawiając przy tym problemy z najprostszymi czynności jak chociażby poruszanie. Ból i drętwota utrudniają mu życie buntując się po prostu ziemskiemu przyciąganiu.
Chociaż jego organizm teraz jest w rozsypce, Scott Kelly oczywiście był świadom konsekwencji swojej podróży. Czy zdecydowalibyście się na rok w kosmosie za taką cenę? Podzielcie się z nami!