Twoi rodzice mówili Ci, że potwory z filmów nie istnieją? Możesz teraz poczuć się oszukany. Okazuje się, że najbardziej znane stwory z horrorów, które wielu z nas już trochę bawią, miały swój pierwowzór w realnym życiu.
Spis treści
1. Potwór Frankensteina
Historia napisana przez Mary Shelley nie była wyłącznie fikcją literacką. W jej czasach żył alchemik i lekarz Johann Konrad Dippel, który w swoim zamku przeprowadzał różne eksperymenty. Chciał przede wszystkim stworzyć eliksir na nieśmiertelność, ale krążyły także historie o jego próbach reanimacji martwego człowieka. Nie powiodło mu się, jednak to wystarczyło Mary do stworzenia jej noweli.
Na tym jednak nie koniec. W 1940 roku sowieccy lekarze, Sergei Brukhonenko i Boris Levinskovsky, postanowili pójść o krok dalej niż Dippel. Przeprowadzili serię testów na psach, spośród których jeden został sfilmowany. Widać na nim, jak głowa jednego z psów zostaje podłączona do odpowiedniej aparatury i podtrzymywana przy życiu – cały czas reaguje na dźwięki i bodźce. Kiedy cała krew z psa wypłynie, naukowcy po dokładnie 10 minutach łączą tułów z głową i wpuszczają krew do ciała. Pies ożywa i po 12 dniach rehabilitacji jest pełen życia, jakby nic się nie stało.
2. Wilkołak
W te stwory wierzono już w antycznej Grecji. I choć wydają nam się jeszcze mniej prawdopodobne niż Edward Cullen, to jednak istnieją spore przesłanki sugerujące, że wilkołaki istniały naprawdę. A konkretnie – ludzie chorzy na kliniczną likantropię połączoną z hipertrichozą. Oznacza to, że dany nieszczęśnik ma halucynacje dotyczące przeistaczania się w zwierzę, fałszywe wspomnienia o transformacjach, wydaje dźwięki typu warki i wycie, a także chodzi na czterech kończynach i zmienia dietę. Do tego wszystkiego dochodzi nadmierne, nienaturalne dla człowieka owłosienie, które wywołuje drugie z wymienionych schorzeń, dziedziczone genetycznie lub nabywane w wyniku raka albo innej choroby. I w ten sposób otrzymujemy wilkołaka. Takie połączenia chorób zdarzają się niezwykle rzadko, ale możliwe, że gdzieś w przeszłości doszło do kilku takich wypadków, które zapoczątkowały legendę.
3. Wampiry
Podania o wampirach w dawnych czasach mocno się różniły od tego, co poznaliśmy z „Draculi” czy późniejszych historii o tych żądnych krwi stworach. Nasi słowiańscy przodkowie, a także Rumuni i Węgrzy, obecnością wampira (lub upiora, wąpierza) tłumaczyli sobie m.in. epidemie. W niektórych legendach potworem był człowiek pochowany niedawno, nietknięty rozkładem, żujący swój całun. Im dłużej go żuł, tym więcej osób umierało. Naukowcy doszli potem do wniosku, że takie zjawiska mogły mieć miejsce, kiedy dana osoba została pochowana żywcem (w stanie bliskim śmierci) i z głodu oraz rozpaczy zjadała ten całun. Wskazywać na to miały zadrapania wewnątrz trumien.
Wampiry tłumaczy się także wścieklizną, której objawy są podobne do tych znajdujących się w opisach domniemanych krwiopijców (nadwrażliwość na bodźce, jak słońce czy silny zapach czosnku, dzikie zachowania, gryzienie ludzi), a także porfirią (wywołującą m.in. bladość i światłowstręt).
4. Zombie
Koncepcja zombie pochodzi z Haiti oraz Afryki. Najbardziej znana jest historia Felicii Felix-Mentor, którą znaleziono w okolicach haitańskiej wioski w 1937 roku, ubraną tylko w łachmany. Szła przed siebie, niczego nie widząc i nie reagując. Mieszkańcy rozpoznali ją jako Felicię, kobietę pochowaną w okolicy 20 lat wcześniej. W szpitalu niczego nie udało się ustalić, nie interesowała się niczym, o sobie mówiła w 3 osobie, o ile w ogóle wydobyła z siebie jakiekolwiek słowo. Nie zdawała sobie sprawy z upływu czasu, zachowywała się jak prawdziwe zombie (z wyłączeniem jedzenia mózgów). W 1980 roku botanik Wade Davis zasugerował dość przekonującą teorię, że przyczyną takiego stanu może być zatrucie tetrodotoksyną (wydzielaną przez ryby rozdymkowate), albo daturą. Powoduje ono przejściowy stan bliski śmierci oraz trwałe uszkodzenie mózgu.
5. Czarownice
Co prawda nie jest to potwór, ale często pojawia się w horrorach. Całkiem niedawno w USA zaczęła grasować grupa osób – nie wiadomo, czy kobiet, czy mężczyzn – która dokonała kilkudziesięciu rytualnych mordów na owcach i źrebakach w USA. Wszystkie były znalezione w podobnym stanie – z wyciętym kawałkiem skóry, usuniętymi jelitami, pomalowane białą farbą i otoczone śladami wskazującymi na obecność świeczek. Nigdy nie wykryto sprawców. Apogeum tych zabójstw miało miejsce w 2006 roku. Nie wiadomo też, czy wszędzie były to te same osoby, ale jest to bardzo prawdopodobne.
Zobacz również: 5 horrorów, które zainspirowały ludzi do prawdziwych zbrodni
(źródło: whatculture.com, vimeo.com)