Bethesda ogłosiła na E3 2016 remaster „Skyrima” – i gracze przyjęli to raczej z umiarkowanym zadowoleniem. Zamiast tego pewnie wszyscy wolelibyśmy, by plotki o szóstej edycji „The Elder Scrolls” w końcu znalazły potwierdzenie, jednak tymczasem musimy zadowolić się kompletnie bezsensownym remasterem. Czemu bezsensownym? Oto powody:
Spis treści
Powód 1: Gra jest wciąż na tyle młoda i popularna, że nie potrzebuje remastera
„Remastery” dostają głównie albo gry roku, albo gry bardzo stare – „Skyrim” wprawdzie zostało grą roku, ale 2011 i obecnie nie ma żadnego sensu wracać do niej ze względu na remaster – gdzie każdy już przeżył swoje historie w nordyckiej prowincji, a większość obecnie gra głównie dla modów. Zbyt mało wody w Tamriel upłynęło, by wracać do zabijania smoków krzykiem.
Powód 2: Developer traci zasoby na coś, czego fani w gruncie rzeczy nigdy nie chcieli i nie prosili
Fani nigdy, przenigdy nie prosili o remaster „Skyrima”. „Morrowinda” i „Obliviona” owszem, ale szef Bethesdy, Todd Howard, jak zwykle wie lepiej od fanów, czego wszyscy chcą i robi po swojemu. W momencie, kiedy wszyscy plotkują na temat możliwej szóstej części w Vinewood, która skupiałaby się na leśnych i mrocznych elfach, gdzie przemierzalibyśmy dzikie lasy i bogatą architekturę, wtedy Bethesda wychodzi graczom naprzeciw i ogłasza… remaster. Za co dostają pieniądze ich marketingowcy?
Powód 3: Remaster przyda się jedynie graczom konsolowym, którzy chyba woleliby jednak dostać nowego „Elder Scrollsa”
Konsolowcy dostępu do modów nie mają i to jedyny argument, który może mieć sens w przypadku remastera „Skyrima” na Xboxa 360 i PS3 – a pewnie od razu produkcja wskoczy na najnowsze konsole, czyli PS4 i Xbox One. Jednak większość graczy konsolowych pewnie wolałaby całkiem nowy tytuł w świecie „Elder Scrolls” niż odświeżonego kotleta z 2011 roku, który, nie ukrywajmy, oryginalnością questów, contentu i fabuły nie powalał. Przynajmniej na tyle, by chcieć wszystko to samo przeżywać jeszcze raz.
Powód 4: Mody robią wszystko to, co Bethesda – tyle że lepiej, więcej i za darmo
I tu jest główny punkt bezsensowności odświeżonej wersji „Skyrima”. Mody robią wszystko to, co robią teraz twórcy remastera – tyle że lepiej, za darmo i często szybciej. Społeczność fanów jest ogromna i do dzisiaj powstają coraz to lepsze nowinki, kompilacje oraz całe zbiory zmieniające kompletnie rozgrywkę, grafikę, tekstury, animacje, walkę, fabułę i środowisko w „Skyrimie”. Co jeszcze gorsze – Bethesda otwarcie przyznała, że remaster będzie zawierał mody i będzie na nich bazował, więc po prostu… po co? Nie lepiej zostawić modderom to, co modderskie i nie przywłaszczać sobie cudzej pracy?
Powód 5: Gra już dawno potaniała i możną ją kupić po kosztach wraz ze wszystkimi dodatkami
„Skyrim” w ciągu pięciu lat zdążył przejść przez niezliczone promocje, bundle (specjalne okazje, kiedy można kupić grę w zamian za wpłatę na cele charytatywne), przeceny, pakiety itd. Grę można było spokojnie zakupić ze wszystkimi dodatkami za cenę kebaba (albo dwóch), więc wydawanie odświeżonej wersji ponownie za pełną cenę zwyczajnie sprawi, że gracze poczują się oszukani – zwłaszcza, że instalacja większości modów trwa zaledwie parę minut.
Te pięć powodów sprawiają, że remaster „Skyrima” wydaje się kompletnie bezsensowny. Autor szczerze nie wie, co ubzdurali sobie marketingowcy i developerzy z Bethesdy, ale cytując klasyka: „…wiedz, że coś się dzieje”. A jeśli chcecie prawdziwej próbki tego, jak wyglądałby Skyrim na modach, to tutaj macie próbkę:
[embedyt] http://www.youtube.com/watch?v=M47Fq38anUM[/embedyt]