Sucha i niebotycznie gorąca dzisiaj Sahara ma szansę stać się zielonymi płucami Afryki. Projekt OZE zakłada nie tylko stworzenie ekologicznych osad, ale też stworzenie największej farmy wiatrowej i solarnej.
Pomysł wypłynął od naukowców z brytyjskiego Lancaster University, którzy wykorzystując najnowocześniejsze technologie produkcji energii ze źródeł odnawialnych, chcą przynieść światu maksymalnie wiele korzyści.
Spis treści
Potencjalni potentaci
Naukowcy przeprowadzili symulację założenie farmy wiatrowo-solarnej na terenie Sahary i Sahelu. Jej powierzchnia miałaby być 38 razy większa niż powierzchnia Wielkiej Brytanii. Gdyby zamieścić na tym obszarze wiatraki i panele słoneczne, farma mogłaby wyprodukować 4 razy tyle energii ile zużywa cała ludzkość! Sprzedając tą energię kontynent Afrykański miałby szansę na nieopisany rozwój.
Nowy mikroklimat
Panele fotowoltaiczne podniosłyby temperaturę na wspomnianych terenach o 2 stopnie. Turbiny wiatrowe zwiększyłyby natomiast wilgotność powietrza. To wszystko przyczyniłoby się razem do wzmożenie częstotliwości opadów. Gdyby pojawił się tam deszcz, czysto teoretycznie, moglibyśmy mówić o budowie ekologicznych miasteczek.
Polityczna blokada
Chociaż to Afryka jest kolebką człowieka, jako kontynent nie należy do najbardziej rozwiniętych. Projekt OZE, którego założenia opisano powyżej, mógłby odmienić los Afrykańczyków i wyeliminować, lub chociaż zmniejszyć, problem ich biedy czy braku dostępu do wody.
Żeby tak się stało, Afryka musiałaby być stabilnym politycznie obszarem. Władze tamtejszych terenów są często zmieniane i nieprzewidywalne w swych decyzjach. Przeszkodę stanowią również toczące się potyczki polityczne i wojny religijne, których na Czarnym Lądzie nie brakuje.
W świetle świata realistycznego zielona Sahara i bogata Afryka wciąż są tylko bajką. Czy doczekamy czasów, kiedy polityka przestanie blokować technologię i innowacje?