Spis treści
Nielegalne wyścigi w Warszawie
Warsaw Night Racing regularnie organizuje na terenie Warszawy nielegalne wyścigi, w których biorą udział pasjonaci motoryzacji i mocnych wrażeń. Grupa podkreśla jednak, że zawsze dba o bezpieczeństwo. Zapewnia również, że uczestnicy wyścigów zawsze są trzeźwi. Największą uwagę przykuli do siebie w ostatni weekend, gdy zablokowali czteropasmową ulicę prowadzącą do ronda im. Ignacego Mościckiego.
Co ciekawe, Warsaw Night Racing twierdzi, że działania grupy nie stanowią dla nikogo zagrożenia. Wyścigi i imprezy mają być organizowane na nieuczęszczanych drogach w odludnych miejscach. Tej tezie przeczy weekendowa impreza, podczas której cała czteropasmówka na warszawskim Gocławiu była zablokowana.
Jak to wyglądało?
Miejsce zbiórki zostało ogłoszone kilka godzin przed rozpoczęciem kolejnej imprezy WNR. Kierowcy i wszyscy pasjonaci spotkali się na parkingu marketu budowlanego na Gocławiu. Jest to problem nie tylko dla kierowców, ale też mieszkańców okolicznych domów. Hałas bywa naprawdę ogromny. Można w tym miejscu zapytać: Jak na to wszystko reaguje policja?
Odpowiedź niestety nie jest oczywista. Nie słychać nic o interwencjach, zatrzymaniach, a nawet o mandatach. Organizatorzy nielegalnych wyścigów twierdzą, że funkcjonariusze próbowali im przeszkadzać, ale zabawa „i tak była dobra”. Co więcej – pojawiają się przypuszczenia, że wśród członków WNR są również przedstawiciele policji. To miałoby tłumaczyć, dlaczego sytuacja wciąż nie jest opanowana.
Organizacja nielegalnych wyścigów
Tu zasada jest prosta. Właściciele sportowych samochodów ścigają się po ulicach Warszawy czy kręcą tzw. bączki. Zwykle w każdej imprezie bierze udział kilkadziesiąt sportowych samochodów. Ich właściciele są informowani o wyścigach kilka godzin wcześniej na prywatnych grupach utworzonych specjalnie w tym celu. Kiedy na miejscu pojawia się policja, na tych samych grupach idzie informacja o nowym miejscu zbiórki.
Eksperci apelują, żeby rozbić Warsaw Night Racing. W tym celu wystarczające ma być pójście w ślady krajów zachodnich – więzienie za organizację nielegalnych wyścigów. Nocne szaleństwa WNR, a także brawurowa jazda niektórych kierowców coraz częściej prowadzą do wypadków. Również tych śmiertelnych. W tym kontekście pojawiły się również przypuszczenia, że do grupy należy Łukasz Ż., którego zatrzymano w sprawie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej. WNR zaprzecza, by miało jakiekolwiek powiązania z oskarżonym.
Proste remedium na palący problem?
Organizatorzy WNR skarżą się, że kolejne tory przeznaczone do wyścigów samochodowych ciągle się zamykają. W związku z tym nie mają gdzie rozwijać swojej pasji, a to prowadzi do organizowania nielegalnych wyścigów w Warszawie. Najbliższy tor, na którym linia prosta wynosi 960 m, znajduje się ok. 100 km od Warszawy. Warsaw Night Racing ma pomysł na proste rozwiązanie tego problemu. Nie domaga się wybudowania toru. Zamiast tego prosi o to, żeby Warszawa raz albo 2 razy w tygodniu udostępniała WNR Błonia Stadionu Narodowego.
Czy to wystarczy, żeby zażegnać problem nielegalnych wyścigów w stolicy? A może skuteczniejszym i lepszym rozwiązaniem rzeczywiście będzie kara więzienia dla organizatorów?