Przykłady betonozy przestrzeni publicznej polskich miast można mnożyć. Powoli zaczyna mówić się o tym, że to przemijający trend. Miejmy nadzieję! Ale zanim odkopiemy się spod warstw betonu, które nas zalały, minie jeszcze wiele lat. Dziś w upalne dni możemy jedynie smażyć jajecznicę na rozgrzanych płytach w centrum miasta. Bo o odpoczynku raczej nie ma mowy.
Spis treści
Beton trzyma się dobrze
Chcesz zobaczyć, jak wygląda totalna betonoza w wielu miastach w Polsce? Zaglądnij na Instagram Sylwii Majcher, która edukuje o ekologii i pokazuje, że eko się opłaca.
Nie wygląda to najlepiej, prawda? Miejsca, w których kiedyś było pięknie i zielono stały się smutnymi, szarymi połaciami betonu, które czasami ozdobione są kilkoma niewielkimi, smutnymi drzewkami w donicach i niewielką fontanną. Lato w Polsce bywa coraz bardziej upalne. Podczas gorących dni na takiej betonowej patelni nie da się wytrzymać dłużej niż kilka minut. I nic nie pomoże ani fontanna, ani budka z lodami, ani małe drzewko w donicy, które samo ledwo wytrzymuje wysoką temperaturę.
Nie tylko upał
Betonowe połacie są uciążliwe nie tylko podczas upałów. Zasłonięcie chłonnej ziemi i naturalnej zieleni betonem sprawia, że podczas coraz częstszych gwałtownych ulew w centrach miast dochodzi do podtopień. Lejący się z nieba deszcz nie ma gdzie wsiąknąć, studzienki odpływowe nie dają rady, a miasto zalewa woda. Oczywiście – zabetonowana przestrzeń publiczna jest dla władz znaczni wygodniejsza. Nie wymaga pielęgnacji ani dodatkowych inwestycji. Wystarczy jednorazowo wyłożyć betonowe płyty.
Betonowa przestrzeń jest wroga dla człowieka. Potrzebujemy zieleni, oddechu i natury. Jeśli chcesz poczytać więcej o tym, jak betonowa zalała polskie miasta, polecam Ci książkę Betonoza. Jak się niszczy polskie miasta, dzięki której poznasz szerszy kontekst. Warto!