Uber, absolutny gigant przejazdów na zamówienie, którego pokochały wszystkie leniuchy i antyfani komunikacji miejskiej, być może powoli odchodzi w zapomnienie. Sharing economy to trend, który jest już z nami od lat. Jednak ostatnie notowania finansowe Ubera mogą wróżyć obrócenie tej mody. Firma właśnie odnotowała swój najgorszy kwartał od momentu powstania.
Uber w tym kwartale zanotował aż dwie katastrofy. Pierwszą jest największy w historii przewoźnika spadek dochodów, który przekracza 5 miliardów dolarów. Drugim ciosem okazała się najwolniejsza stopa dochodu firmy. Spadki mogą być powodowane kwotą prawie 4 miliardów, które Uber wypłacił w kompensacie swoim pracownikom po wejściu firmy na giełdę. Szef wykonawczy, Dara Khosrowshahi, widzi jednak przed firmą świetlaną przyszłość. 2019 ma być według niego najlepszym rokiem dla Ubera, a kolejne dwa lata – czasem, kiedy spadki znacznie się zmniejszą i firma wróci na nogi.
Spis treści
Siła w użytkownikach
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Uber, pomimo ostatnich potknięć, ma też czym się pochwalić. Ostatnie miesiące wykazują, że z aplikacji zaczęło korzystać nawet ponad 100 milionów aktywnych użytkowników, którzy zalogowali się po raz pierwszy. To jednak nie ratuje sytuacji giełdowej Ubera. Firma miała być wyceniona na giełdzie na 120 miliardów dolarów. Jednak udziały spadają z każdym dniem, co sprowadza wiele krytyki na obecnego szefa i jego działania.
Co dalej?
Nie tylko Uber ucierpiał w ostatnim czasie. Jego konkurent, Lyft, odnotował kwartalną stratę w wysokości 644 milionów dolarów. W kwestiach giełdowych również nie idzie mu lepiej. Obie firmy starały się pozyskać pracowników, którzy byliby skłonni wejść w giełdową interakcję. Ta taktyka miała przyciągnąć ludzi wysokimi udziałami, które zapewniałyby im przyszłość i stabilizację.
Uber stawia z drugiej strony na rozwój dostawczego imperium. Firma odpuściła trochę na zniżkach za przejazdy, ale usługa Uber Eats, która zapewnia dowóz jedzenia na terenie miasta, ma się wyśmienicie. W planach jest również wejście w sektor komunikacji publicznej.
Ucięcie zniżek za przejazdy miało odbić się większym zadowoleniem zatrudnianych kierowców. Jednak w niektórych regionach ceny tak wzrosły, że Uber stał się poniekąd luksusem dla lepiej zarabiających. Chyba nie do końca takie miały być założenia firmy. Jak widać – finansowo również nie wróży to niczego dobrego.
Na miejsce Ubera zawsze może wskoczyć kolejna firma. Jednak czy sam system jako taki w ogóle ma prawo przetrwać?