O możliwości podróżowania w powietrzu indywidualnymi środkami transportu mówi się już od wielu lat, jednak do tej pory większość z nas traktowała tego typu opowieści z przymrużeniem oka. Teraz liczni sceptycy mogą szybko zmienić swoje nastawienie. Japoński start-up SkyDrive zaprezentował prototyp latającego samochodu, a kilkuminutowy lot odbył się z udziałem człowieka na pokładzie!
Jak możemy przeczytać na InnPoland.pl, latający pojazd SD-03 to dzieło japońskiego start-upu SkyDrive, wspieranego przez Toyotę. Zaprezentowany prototyp ma być docelowo samochodem dwuosobowym, osiągającym prędkość do 60 km/h i gwarantującym lot nawet przez 30 minut.
Trudno nie odnieść wrażenia, że taki pojazd mógłby w przyszłości stanowić niezwykle szybki i wygodny środek transportu po mieście. Według zapowiedzi prezesa startupu, SD-03 miałby trafić do sprzedaży już w 2023 roku. Czy rzeczywiście jest to możliwe?
Najlepszą odpowiedzią na to pytanie niech będzie poniższe wideo.
Kilkuminutowy lot prototypu odbył się bowiem z człowiekiem na pokładzie! To daje nam olbrzymią nadzieję na to, że ambitne plany jego twórców doczekają się realizacji. Na dalsze prace mają jeszcze przecież ponad dwa lata.
Spis treści
Na jakich zasadach?
Ja jednak obawiam się licznych problemów legislacyjnych, związanych z dopuszczeniem do użytku SD-03. Przecież jest to pojazd latający, więc oczywistym jest, że nie powinien się nim poruszać każdy. Potrzebny jest czas poświęcony na naukę użytkowania, na pewno nie obędzie się bez zdobycia stosownych uprawnień.
Możemy również przypuszczać, że wraz ze wzrostem jego popularności, pojawią się także problemy dotyczące tworzenia zasad ruchu drogowego w powietrzu. Tutaj ewentualne wypadki będą zdecydowanie bardziej opłakane w skutkach niż te drogowe, których przecież wciąż jest tak wiele…
Polski pesymizm
Jeśli już mam dalej gdybać, to dam sobie rękę uciąć, że pojazd zdecydowanie szybciej zostanie dopuszczony do powszechnego użytku w Stanach Zjednoczonych, Japonii czy Singapurze niż w Polsce. Nie dość, że z nowinkami technologicznymi jesteśmy trochę na bakier, to jeszcze pewne organizacyjne sprawy zawsze idą u nas zbyt opornie.
Być może w tym miejscu ktoś zarzuci mi brak wiary w nasz kochany kraj jednak, gdy patrzę na to, że po kilku latach regularnej sprzedaży do tej pory nie doczekaliśmy się wprowadzenia przepisów dotyczących użytkowania hulajnóg elektrycznych, trudno mi zachować chociaż umiarkowany optymizm.